Posłowie pytali założyciela i szefa Amber Gold m.in. o działalność urzędów skarbowych w sprawie jego firmy. Jego zdaniem wnioski podjęte po kontrolach - czyli umorzenie postępowania i zwrot zapłaconego podatku - były "śmieszne".
Parasol ochronny mógł nade mną być, ale wtedy o tym nie wiedziałem. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że taki parasol istniał, patrząc na to, jakie osoby były wysyłane do kontroli. To było żałosne.
- mówił P. - Urząd skarbowy był naprzeciwko, panie przychodziły do nas napić się kawy. No ja bym tak kontroli nie przeprowadzał - dodał. Podobnie opisywał także przeszukania przeprowadzane przez ABW. Mówił też, że o jego działalności wiedziało dużo osób, które teraz się tego wypierają.
Dzisiaj te osoby twierdzą, że albo w ogóle ze mną nie rozmawiały, albo że miałem autyzm, a jeszcze inne, że o niczym nie wiedziały i tylko brały 15 tys. złotych za nic. Po ludzku im się nie dziwię, boją się odpowiedzialności
- zeznał założyciel Amber Gold. Oświadczył też, że czuje odpowiedzialność za to, co się stało. - Ale nie zgadzam się z postawionymi mi zarzutami. Gdyby były inaczej sformułowane, może bym się z nimi zgodził - mówił P.
Zobacz też: Nasza relacja z przesłuchania Marcina P. >>>
W trakcie przesłuchania nie zabrakło też emocji i słownych przepychanek. - Mam prośbę, żeby świadek nas nie pouczał. Jest pan podejrzany o oszustwo na wielką skalę. Żeby dokonać przekrętu na taką skalę, trzeba być bezczelnym - nie wytrzymał w pewnym momencie wiceprzewodniczący komisji Marek Suski (PiS).
Było to drugie przesłuchanie Marcina P. przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Poprzednie odbyło się pod koniec czerwca tego roku.
Zobacz też: Kamera TVP Info ściga konwój z Marcinem P. "Łamią przepisy. Czy ktoś to widzi?"
***
25 października 2015 roku PiS wygrało wybory parlamentarne w Polsce. Jak oceniacie dwa lata rządów tej partii? Piszcie do nas – listydoredakcji@gazeta.pl