"Wiadomości" już wiedzą, dlaczego rezydenci źle zarabiają. Wniosek jest banalnie prosty

Choć protest głodowy lekarzy rezydentów w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie trwa już 13 dzień, można odnieść wrażenie, że dla "Wiadomości" TVP ich słuszne postulaty nie mają większego znaczenia. Wiadomo natomiast, że to protest polityczny, a lekarzom zwyczajnie nie chce się pracować.

Tak było od samego początku, kiedy zarówno TVP Info, jak i "Wiadomości" nie nagłaśniały protestu i nie przedstawiały sytuacji medyków, a skupiały się na propozycjach ministra zdrowia. A ten, co prawda, obiecał zwiększenie nakładów na służbę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB, ale dopiero w 2025 roku, kiedy PiS może nie być już u władzy.

W dzisiejszym wydaniu 'Wiadomości" mogło być lepiej. Danuta Holecka zaczęła: "Wzrost finansowania służby zdrowia do prawie 7 proc. PKB w ciągu trzech lat i krótsze kolejki do lekarzy i wyższe zarobki. Z takimi postulatami początkujący lekarze protestowali dziś pod kancelarią premiera, wcześniej odrzucając rządową propozycję podwyżek i również wyższych nakładów, ale w dłuższym czasie". I dalej:

"Protest bardzo szybko przybrał charakter polityczny z udziałem tych samych twarzy doskonale znanych z marszów KOD i protestów totalnej opozycji." 

Postulaty medyków? Słuszne, ale tu chodzi o propagandę 

Materiał przygotowany specjalnie do wieczornego programu musiał, co oczywiste, zaczynać się od protestu, który medycy zorganizowali dziś przed budynkiem Kancelarii Premiera Rady Ministrów. Jeśli ktoś liczył, że będzie o trudnej sytuacji w służbie zdrowia, to się przeliczył. Była propaganda. 

"Głodówka protestujących lekarzy przerodziła się w uliczny protest pod kancelaria premier" - autor materiału bezbłędnie budował napięcie. "Ja nie będę już tańczył, jestem trochę głodny" - mówi jeden z uczestników protestu, młody chłopak, który tak zareagował na sygnał syreny, którą ktoś uruchomił w tłumie. 

Autor materiału zapewniał, że rządowa propozycja dla młodych lekarzy nie była zła, co więcej, podkreślił także, że samo Prawo i Sprawiedliwości dostrzega potrzebę zwiększenia nakładów na służbę zdrowia. Tu przytoczone jest wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego ze Spały, gdzie prezes PiS mówił, że 6 proc. PKB to minimum, ale "nie możemy do tego robić pod wpływem nacisków grupy młodych ludzi. My rozumiemy ich reakcje, nic nie przeszkadza im strajkować natomiast z pewnym niepokojem patrzymy na to, że tutaj pojawiają się osoby, które jako żywo ze służba zdrowia nie mają nic wspólnego i próbują z tego robić politykę". Warto zwróci uwagę, że prezes mówi o "strajku", gdy w rzeczywistości lekarze są urlopach, nie odchodzą od łóżek pacjentów.

Politycy, w tym Kijowski, i ci artyści...

Dalsza sekwencja zdarzeń jest łatwa do przewidzenia. "Wiadomości: wyłapują z tłumu przed KPRM polityków, a także byłego szefa KOD Mateusza Kijowskiego, "któremu grozi więzienie za przywłaszczenie pieniędzy z kasy KOD" - skrupulatnie przypomina autor materiału. Wśród "winnych" są także aktorzy, którzy wyrazili swoje poparcie dla protestujących rezydentów.

Bogaci rezydenci, którym nie chce się pracować

Ale dla "Wiadomości" to wyraźnie za mało, dlatego w materiale sięgnięto po "anonimowych internautów", którzy wytropili protestujących rezydentów i wytknęli im rzekomo luksusowe życie. Oczywiście nie brakuje cytatów z wpisów wyrwanych z kontekstu i wypowiedzi nagranych w emocjach. Pada natomiast zapewnienie, że lekarze mogą godnie zarabiać na rezydenturze, tylko - jak można wywnioskować z kolejnego nagrania - im się nie chce pracować.    

Przykładem takie sytuacji ma być wypowiedź Jarosława Rosłona, dyrektora Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. Widzowie mogą wysłuchać fragmentu audycji z RMF FM, w której dyrektor mówi, że oferuje rezydentom od 60 do 100 złotych za godzinę pracy, co daje nawet 2400 złotych za jeden dodatkowy dyżur. "Mimo tego, że oferuję takie - wydaje mi się - spore pieniądze, nie mam chętnych lekarzy. Nie mam chętnych dlatego, że oferuję to w miejscach, w których dochodzi do największego obciążenia i narażenia lekarza” - tłumaczy Rosłon i dodaje, że "lekarz może wziąć do 6-7 takich dyżurów”.

Koniec, kurtyna, widz nie dowie się na podstawie tak krótkiego materiału, dlaczego protest lekarzy jest tak ważny. Dowie się natomiast, że jest protest jest polityczny, a lekarze, jak w żenującej sondzie ulicznej TVP Info "nie klepią biedy".     

"Jeśli się złamiemy, służba zdrowia będzie umierać. Po cichu". Byliśmy u protestujących lekarzy

Więcej o: