Na Krakowskim Przedmieściu odbyły się dziś obchody 90. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Jak zwykle Krakowskie Przedmieście było pogrodzone barierkami. Pilnowała ich policja. Wszystko po to, by uczestnicy miesięcznicy, w tym prezes PiS Jarosław Kaczyński, mogli przejść z kościoła pod Pałac Prezydencki nie niepokojeni.
Nasz reporter na miejscu spotkał zdziwionych całą sytuacją turystów, m.in. kobietę na wózku. - Była przerażona, otoczona przez policję, nie chciała rozmawiać - relacjonował Tomasz Golonko. Mąż prosił funkcjonariuszy, by ich przepuścili. Ci na szczęście się zgodzili.
- Widać, że ta kobieta nie miała zielonego pojęcia, co tu się dzieje. Inni komentowali: tak nas widzi świat - dodał Golonko.
"Armagedon. Jestem przestraszona, bo myślałam, że jest zamach. Jeżeli tak obchodzicie śmierć prezydenta, to bardzo smutna pamięć" - mówiła z kolei w rozmowie z naszym reporterem turystka ze Szkocji.
Więcej o tym, co się działo na Krakowskim przeczytasz TUTAJ >>>
Jarosław Kaczyński: Być może prawdy nie uda się do końca ustalić
Przed Pałacem Prezydenckim przemawiał Jarosław Kaczyński. - I będzie prawda, której jeszcze dzisiaj nie znamy i ja jej nie znam. Prawda albo stwierdzenie, że dzisiaj, w tych okolicznościach, które mamy, tej prawdy do końca ustalić się nie da. Ale zostanie to powiedziane uczciwie, to się Polakom po prostu należy - mówił prezes PiS. Przez część komentatorów zostało to odczytane jako szykowanie gruntu pod zakończenie prac podkomisji smoleńskiej.