Prezydent Andrzej Duda zaprezentował swoje propozycje w miniony poniedziałek. Gotowe projekty ustaw trafiły jednak do Sejmu z jednodniowym opóźnieniem. A w nich znalazło się kilka rzeczy, o których prezydent nie wspomniał podczas spotkania z dziennikarzami. Co wynika ze szczegółów?
Po pierwsze, z Sądu Najwyższego może zniknąć prawie połowa obecnego składu. Prezydent chce bowiem, by sędziowie przechodzili w stan spoczynku w wieku 65 lat.
Co prawda każdy z nich będzie mógł poprosić głowę państwa o przedłużenie służby (o trzy lata, maksymalnie dwa razy). W ustawie nie ma jednak żadnych kryteriów, którymi prezydent będzie musiał się kierować. W praktyce wszystko będzie więc zależeć od jego uznania.
W prezydenckim projekcie napisano wprost - pierwszy prezes SN może zachować swoje stanowisko do czasu aż nie zostanie przeniesiony w stan spoczynku.
Tymczasem prof. Małgorzata Gersdorf kończy 65 lat już w listopadzie tego roku. Także i ona będzie mogła poprosić prezydenta o przedłużenie jej służby (patrz punkt wyżej). Ale głowa państwa zostawia sobie tutaj otwartą furtkę i może odrzucić jej wniosek.
Kadencja pierwszej prezes zostanie wówczas przerwana, choć zgodnie z konstytucją powinna zajmować to stanowisko do 2020 roku.
O ważności wyborów i referendów decyduje dziś w Polsce Sąd Najwyższy. A dokładnie sędziowie jednej konkretnej izby: Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych.
Teraz prezydent chce wszystkie "sprawy publiczne" - a więc także kwestie wyborcze - "wyjąć" i przenieść do zupełnie nowej Izby - Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Co ciekawe, zostanie ona powołana całkowicie od podstaw. "Starzy" sędziowie zajmujący się dotąd protestami wyborczymi "utkną" bowiem w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Zgodnie z konstytucją Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 15 sędziów (wybieranych dziś przez samych sędziów), pierwszego prezesa SN, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz ośmiu polityków (czterech posłów, dwóch senatorów, ministra sprawiedliwości i przedstawiciela prezydenta).
Najpoważniejsze zmiany dotkną wspomnianą pierwszą "piętnastkę". Kadencja każdego z tych sędziów trwa cztery lata, ale nie wszyscy zostali wybrani do obecnej KRS w tym samym czasie. Prezydent chce natomiast, by cała "piętnastka" była powoływana na jedną, wspólną 4-letnią kadencję.
A to oznacza pozbycie się całej obecnej "piętnastki" za jednym zamachem - tak jak chciał tego PiS. Ich konstytucyjne kadencje zostaną przerwane.
Nową "piętnastkę" wybiorą już nie sędziowie, a posłowie. Najpierw każdy nowy kandydat do KRS będzie musiał uzyskać - bardzo trudną do zebrania - większość 3/5 głosów.
Jeśli to się nie uda, wtedy w tzw. drugim kroku każdy poseł będzie mógł poprzeć tylko jednego kandydata. A ponieważ prezydent chce wybierać jednocześnie całą "piętnastkę", łatwo policzyć, że w takim głosowaniu na jednego sędziego będzie przypadać po 30 posłów.
Efekt? W tej kadencji Sejmu PiS wskaże w ramach tej "piętnastki" ośmiu sędziów, Platforma sześciu, a Kukiz'15 - tylko jednego. W rezultacie da to obozowi władzy zdecydowaną większość w nowej KRS.
To o tyle ważne, że to właśnie KRS opiniuje kandydatów na nowych sędziów oraz przedstawia prezydentowi kandydatów do Sądu Najwyższego czy Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Kto będzie mógł zgłaszać kandydatów do KRS? Grupa 2 tys. obywateli, chociaż w praktyce na zebranie tylu podpisów będzie tylko 30 dni. Część ekspertów zwraca uwagę na to, że niewiele organizacji w Polsce posiada takie zdolności mobilizacyjne.
Inne "prospołeczne" zmiany - zdaniem Andrzeja Dudy - to wprowadzenie do Sądu Najwyższego ławników, czyli "czynnika ludowego". Co ciekawe, będzie ich wyłaniać Senat, gdzie przygniatającą większość ma PiS. Wprowadzenie ławników do SN będzie ewenementem na dużą skalę - w zagranicznych instytucjach o podobnej randze orzekają tylko zawodowi sędziowie.
Pojawi się też skarga nadzwyczajna od prawomocnych orzeczeń wszystkich sądów. Będą ją mogli składać także politycy - np. grupa 30 posłów lub 20 senatorów. Skargę taką będzie można wnieść w ciągu pięciu lat. Z jednym wyjątkiem - w sprawach karnych. Na złożenie skargi na niekorzyść oskarżonego będzie tylko pół roku.
Zobacz też: "Prezydent gra na siebie, ale robi to nieudolnie". Ekspert analizuje pomysły Dudy i wytyka błędy
Sprawdzamy, jak działa ZUS. "Już dawno powinien skończyć jak Amber Gold" [MAKE POLAND GREAT AGAIN]