Wojewódzki Sąd Administracyjny poparł treść skargi fundacji "Przestrzeń dla edukacji". Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie musiało ujawnić nazwiska twórców podstaw programowych - czytamy na stronie fundacji. Wyrok jest nieprawomocny.
Podstawy programowe kształtują polską szkołę – to dokument, na bazie którego nauczyciele planują swoje prace a wydawcy przygotowują podręczniki. (...) Mamy prawo znać nazwiska osób, które je przygotowały. Więcej – ma prawo znać je każda obywatelka i obywatel, ponieważ wszyscy jesteśmy odbiorcami prawa powstającego w MEN (pośrednio i bezpośrednio). Mamy prawo je znać, ponieważ jesteśmy – jako podatnicy – zleceniodawcami tych autorów
- argumentują działaczki "Przestrzeni dla edukacji".
Wcześniej resort Anny Zalewskiej odmówił udzielenia takich informacji, twierdząc m.in., że autorzy podstaw programowych mają prawo do prywatności i ochrony nazwisk.
Nowe podstawy programowe prezentowane w ostatnich miesiącach przez Ministerstwo Edukacji Narodowej niejednokrotnie wywoływały krytykę ze strony ekspertów.
Tak było chociażby w przypadku "Wychowania do życia w rodzinie". W podstawie przedmiotu napisano m.in., że uczeń powinien znać "argumenty biomedyczne, psychologiczne, społeczne i moralne za inicjacją seksualną w małżeństwie". CZYTAJ WIĘCEJ>>>
- Na historii dzieci będą uczyć się o bohaterach i bitwach. O tym, że od czasów Mieszka I najważniejsza była wolność narodu. Nieważne, że naród powstał kilkaset lat później. A na współczesność znów zabraknie czasu - ocenia podstawę programową z historii Anna Dzierzgowska, nauczycielka historii, ekspertka ds. edukacji i działaczka oświatowa w rozmowie z Weekend.gazeta.pl .
- Jestem polonistką z 24-letnim stażem. Jestem przerażona nową podstawą programową. Nie wyobrażam sobie jej realizacji - tak z kolei podstawę programową jęz. polskiego komentowała w TOK FM jedna z nauczycielek ze Szczecina. CZYTAJ WIĘCEJ>>>