W kasie ZUS od dawna brakuje pieniędzy, zaś powrót do niższego wieku emerytalnego może jeszcze bardziej nadwyrężyć system. Do tego wzrastać będzie liczba emerytów, a pracujących będzie coraz mniej. W końcu system może się zawalić i spowodować kryzys.
Aby tego uniknąć, konieczna jest głęboka reforma. "Gazeta Wyborcza" podaje, że dotarła do koncepcji, którą na zlecenie rządu Beaty Szydło opracowano z Zakładzie Ubezpieczeń społecznych.
Podstawą, czyli pierwszym z pięciu filarów proponowanego systemu, jest zapewniona przez państwo i równa dla każdego emerytura obywatelska. Minimalna emerytura miałaby wynosić 1000 zł. Według "Wyborczej" zwolennikami tego rozwiązania są m.in. minister rozwoju i wicepremier Mateusz Morawiecki, a także wicepremier Jarosław Gowin.
Po tym podstawowym świadczeniu system staje się bardziej skomplikowany. Kolejne cztery filary to: emerytura naliczana od składek z pracy (niższych niż obecnie), Pracownicze Programy Emerytalne (firmy przeznaczałyby część pieniędzy na emerytury pracowników), Indywidualne Konta Emerytalne (fundusze, które przejęłyby pieniądze po OFE), oraz piąty filar - „zabezpieczenie oparte na silnej rodzinie lub innych indywidualnych formach oszczędzania”.