- W imieniu pana prezydenta Andrzeja Dudy minister Wojciech Kolarski wysłał pismo do Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą o wyjaśnienie sytuacji, która zaistniała na Westerplatte - mówił w niedzielnym "Śniadaniu w Radiu ZET" rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.
Chodzi o incydent, do którego doszło podczas piątkowych uroczystości. Na Westerplatte apel poległych miał zostać odczytany przez przedstawiciela Związku Harcerstwa Polskiego, jednak - jak podawała trójmiejska "Gazeta Wyborcza" - tak się nie stało.
Do mównicy nie został dopuszczony harcmistrz Artur Lemański, zamiast niego wysłano żołnierza z żandarmerii wojskowej. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
- Z jednej strony jest rozporządzenie poprzedniego ministra obrony narodowej, które reguluje kwestie asysty wojskowej i tego, kto czyta apele poległych. I faktycznie powinien czytać je żołnierz. Z drugiej strony mamy pewną tradycję już od prawie dwóch dekad, gdzie na Westerplatte czytał to harcerz. Szkoda, że w tak ważną rocznicę takie wydarzenie miało miejsce - przyznał Łapiński.
Jak dodał, "nie chciałby wydawać jednoznacznych ocen".
Związek Harcerstwa Polskiego w piątek opublikował na swojej stronie komunikat, w którym prosi prezydenta Andrzeja Dudę o pomoc w wyjaśnieniu całego incydentu.
"Podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte organizatorzy zaplanowali, że apel poległych odczyta instruktor harcerski. Ostatecznie nie doszło do tego" - czytamy w oświadczeniu.
"Sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano na Westerplatte była niecodzienna i dla nas niezrozumiała. ZHP zwrócił się do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który jest honorowym protektorem harcerstwa o pomoc w jej wyjaśnieniu. Na Westerplatte obecnych było ponad 350 harcerzy" - dodaje ZHP.
Również w piątek po południu MON wydało krótki komunikat, z którego wynika, że resort nie widzi w sytuacji żadnego problemu. Resort nie potwierdza ani nie zaprzecza, że złamano ustalenia z władzami Gdańska i ZHP. Dowiadujemy się jedynie, że "uroczystości przebiegły zgodnie z ceremoniałem wojskowym".
"Jednocześnie informuję, że Żandarmeria Wojskowa realizowała zadania zgodnie z prawem. Żołnierze Żandarmerii Wojskowej w żaden sposób nie utrudniali osobom przebywającym na Westerplatte udziału w ceremonii. Funkcjonujące w mediach nagrania z części uroczystości obrazują moment, kiedy apel pamięci jest odczytywany"
- czytamy w oświadczeniu podpisanym przez rzeczniczkę MON ppłk Annę Pęzioł-Wójtowicz.