Przed godz. 5 rano przedstawiciele władz zainaugurowali obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej. Premier Beata Szydło była na Westerplatte, a prezydent Andrzej Duda - w Wieluniu. gdzie jeszcze przed atakiem pancernika Schleswig-Holstein niemieckie samoloty zrzuciły setki bomb.
Na Westerplatte Apel Poległych miał zostać odczytany przez przedstawiciela Związku Harcerstwa Polskiego, jednak - jak podaje trójmiejska "Gazeta Wyborcza" - tak się nie stało. Do mównicy nie został dopuszczony harcmistrz Artur Lemański, zamiast niego wysłano żołnierza z żandarmerii wojskowej. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
- To była kwestia uzgodnień pomiędzy stroną władz centralnych oraz miastem Gdańsk. My otrzymaliśmy taką informację, że apel ma być odczytany przez harcerzy - mówi harcmistrz Artur Lemański w rozmowie z Gazeta.pl.
- Ze względu na zaskoczenie sytuacją wyjaśnienie zostawiamy naszym władzom centralnym, czyli Głównej Kwaterze Związku Harcerstwa Polskiego - komentuje krótko Lemański.
Związek Harcerstwa Polskiego opublikował na swojej stronie komunikat, w którym prosi prezydenta Andrzeja Dudę o pomoc w wyjaśnieniu całego incydentu.
"Podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte organizatorzy zaplanowali, że apel poległych odczyta instruktor harcerski. Ostatecznie nie doszło do tego" - czytamy w oświadczeniu.
"Sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano na Westerplatte była niecodzienna i dla nas niezrozumiała. ZHP zwrócił się do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który jest honorowym protektorem harcerstwa o pomoc w jej wyjaśnieniu. Na Westerplatte obecnych było ponad 350 harcerzy" - dodaje ZHP.
Po południu MON wydało krótki komunikat, z którego wynika, że resort nie widzi w sytuacji żadnego problemu. Resort nie potwierdza ani nie zaprzecza, że złamano ustalenia z władzami Gdańska i ZHP. Dowiadujemy się jedynie, że "uroczystości przebiegły zgodnie z ceremoniałem wojskowym".
"Jednocześnie informuję, że Żandarmeria Wojskowa realizowała zadania zgodnie z prawem. Żołnierze Żandarmerii Wojskowej w żaden sposób nie utrudniali osobom przebywającym na Westerplatte udziału w ceremonii. Funkcjonujące w mediach nagrania z części uroczystości obrazują moment, kiedy apel pamięci jest odczytywany."
- czytamy w oświadczeniu podpisanym przez rzeczniczkę MON ppłk Annę Pęzioł-Wójtowicz