Wraz z premier Beatą Szydło i ministrem środowiska Janem Szyszką spotkali się z lokalnym sztabem kryzysowym.
Internauci szybko zwrócili uwagę na jeden istotny szczegół - śmigłowiec z Macierewiczem wylądował na szkolnym boisku w Rytlu, po czym szef MON przesiadł się do rządowej limuzyny.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie odległość. Jeden z użytkowników Twittera podaje, że rządowa kolumna na sygnale pokonała 243 metry. Tyle, jak twierdzi, dzieli szkolne boisko od namiotu, w którym mieści się sztab kryzysowy.
Sprawdziliśmy. Z Google Maps wynika, że maksymalna odległość, przy założeniu, że korzystamy z drogi, bez żadnych skrótów, to ok. 350 metrów.
Także z relacji reportera TVP Info wynika, że Macierewicz wylądował na boisku "niedaleko miejsca, gdzie mieści się sztab i już samochodem, w kolumnie dotarł bezpośrednio do sztabu".
Aktywność szefowej rządu i ministrów została powszechnie oceniona jako spóźniona, bo już od soboty mieszkańcy dotkniętych przez nawałnice terenów apelowali o pilną pomoc.
Wyprawa do Rytla w ogóle była dość pechowa dla Macierewicza. Samochód wojskowy, którym później jechał minister, ugrzązł w błocie. Szefowi MON pomogli mieszkańcy pobliskiej wsi.
Duda na Święcie Wojska Polskiego: To nie jest armia prywatna!