Na kronikę walki o najważniejszy, flagowy program całej Telewizji Polskiej składają się ogromne ambicje, urazy, osobista rywalizacja, zarzuty o brak profesjonalizmu, wybuchowe charaktery i topniejące słupki oglądalności. A także fakt, że dwie strony sporu miały teraz swoją życiową szansę, stając przed największymi w dotychczasowych karierach możliwościami.
O dwojgu takich
Z jednej strony Marzena Paczuska - dziś już była szefowa "Wiadomości" TVP1. "Paczka" jest bardzo charakterna, wybuchowa, a więc i konfliktowa. Objęła redakcję po Piotrze Kraśko i zbudowała redakcję "Wiadomości" na nowo. Nigdy wcześniej nie miała w TVP tak wielkiej władzy. Pożegnała się z niemal całym zespołem zastanych reporterów i ściągnęła ludzi z Telewizji Republika, TV Trwam i pojedyncze osoby z TVP Info, a nawet TVN24. Wzięła na siebie całą odpowiedzialność za flagowca TVP1 o godz. 19:30.
Z drugiej strony Klaudiusz Pobudzin - ściągnięty przez samą "Paczkę" z telewizji o. Tadeusza Rydzyka, gdzie był autorem głównych materiałów politycznych. Ale to była jednak nisza - dopiero w TVP, właśnie z rąk Paczuskiej, otrzymał szansę jak nigdy dotąd. Potem odszedł z redakcji - w konflikcie z szefową. Ale od prezesa Jacka Kurskiego otrzymał stanowisko nad nią - fotel dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Słowem: został szefem wszystkich szefów programów informacyjnych w całej TVP.
Pobudzin nie chce "Paczki"
I co z tego? Pobudzin na "Wiadomości" pod wodzą Paczuskiej nie miał większego wpływu, choć ponosił za nie odpowiedzialność. - Formalny nadzór od lat miał szef TAI - mówi osoba z Placu Powstańców, gdzie powstają "Wiadomości". Ale na "Paczkę" to zwierzchnictwo było już wyłącznie formalne. By Pobudzin mógł kreować "Wiadomości", musiał pozbyć się "Paczki".
Zwolnienie Marzeny Paczuskiej wygląda na zaplanowane. A zaczęło się od tego, że została wysłana - jak podawały Wirtualne Media - na przymusowy dwutygodniowy urlop. To częsty scenariusz w sektorze państwowym: urlopowanym trudniej podjąć walkę o pozostanie w fotelu, który opuścili, by od pracy odpocząć.
Gdy tylko Paczuska poszła na urlop, Pobudzin zaczął odwojowywać "Wiadomości". Wróciła Ewa Bugała - wykreowana wcześniej przez "Paczkę" na gwiazdę programu, która jednak przeszła później do TVP Info. Nadzór nad "Wiadomościami" przejął z kolei Grzegorz Pawelczyk, zastępca Pobudzina.
"Nie da się ukryć", że to zesłanie
Ewa Bugała w TVP to osobna historia. W "Wiadomościach" tworzyła najostrzejsze materiały. Ale z flagowca TVP1, kierowanego bardzo twardą ręką przez "Paczkę", odeszła. Notowania Bugały były i są w oczach szefostwa TAI bardzo wysokie. Jest ona zresztą podobna do samego Pobudzina w swoich materiałach: zero litości dla opozycji. Ten bezpardonowy styl kontynuowała - na pocieszenie, bo "Wiadomości" to o wiele większy prestiż - w kanale tematycznym.
Jednocześnie ona sama, Pobudzin i inne osoby z ekipy TVP Info piały z zachwytu nad oglądalnością pasm w tym kanale: "Minęła 20" Michała Rachonia i "Nie da się ukryć" Ewy Bugały. A o słupkach programu z 19:30? Na TT była u nich cisza. To był dowód: "Wiadomości" Paczuskiej tracą widownię i przegrywają z "Faktami" TVN, a nasze produkcje już przebiją TVN24. Słowem: "Paczka" nas się pozbyła, a jesteśmy lepsi od niej. Tak w TVP trwał bratobójczy konflikt, choć nie wyciekał na zewnątrz.
Ambicje i emocje
Wielką rolę odgrywały w nim urazy, ambicje i ludzkie emocje. Po odejściu (sierpień 2016 r.) Klaudiusza Pobudzina - charakternego podobnie jak Paczuska - z redakcji "Wiadomości", zaczął on zasadzać się na Paczuską. A formalnie zyskał nad nią władzę, bo został - nie od razu, ale z czasem - szefem TAI, czapy nad wszystkimi programami informacyjnymi TVP. "Paczka" go ignorowała, a słupki jej programu równolegle spadały. A odpowiedzialność za to lądowała także na barkach Pobudzina.
W końcu szef TAI dostał zielone światło od Jacka Kurskiego i dopiął swego. Zwolnił szefową "Wiadomości". Ale ogłoszenie na Twitterze tej decyzji zostało bardzo źle odebrane. I w samym Prawie i Sprawiedliwości, i wśród pracowników TVP, i sympatyków "dobrej zmiany".
Kto mieczem wojuje...
Od ludzi mających okazję stykać się z TVP można usłyszeć, że Paczuska obchodzi się z ludźmi obcesowo i bez pardonu. Tak też teraz rozprawił się z nią Pobudzin - upokorzył ją niemiłosiernie. Skoro bowiem może ją zwolnić za pomocą jednego "ćwierknięcia" na portalu społecznościowym, to znaczy, że się z nią w ogóle nie liczy. Tego przy Placu Powstańców jeszcze nigdy nie widziano. Satysfakcja z tak ostentacyjnego braku szacunku do Paczuskiej - mimo wszystkich szkód, jakie to niesie - okazała się ważniejsza.
Jacek Kurski stara się jednak łagodzić napięcie, obiecując - w rozmowie z WM - propozycję awansu dla "Paczki". "Kura" z Paczuską sam ma z byłą już szefową bardzo chłodne relacje, więc realnej i silnej władzy znów jej dać zapewne nie będzie chciał.
Zgrzyt
Wojna w TVP ma też i inną stronę. Pozbycie się Marzeny Paczuskiej z "Wiadomości", to pierwszy tak mocny zgrzyt między środowiskiem "wSieci" (dziś "Sieci Prawdy"), a prezesem TVP Jackiem Kurskim. A zwłaszcza miedzy braćmi Jackiem i Michałem Karnowskimi a "Kurą". Paczuska to bowiem niemal protegowana (2009-10) Jacka Karnowskiego, gdy ten był szefem "Wiadomości" - była wówczas jego zastępczynią i prawą ręką. Przez moment także pełniącą obowiązki szefa redakcji.
Sympatyzujący z PiS tygodnik bronił dotychczas prezesa TVP przed wszystkimi podchodami pod niego. Przyjaciół w samym PiS Kurski zwyczajnie nie ma - jego trwanie w fotelu prezesa zależy wyłącznie od łaski Jarosława Kaczyńskiego. Ale miał wsparcie w medialnym zapleczu PiS - właśnie w mediach braci Karnowskich. Gdy prezes TVP dał zielone światło na ścięcie bliskiej Karnowskim "Paczki", to naraził się swoim największym obrońcom w szeroko rozumianym obozie PiS.
Buldogi w TVP i bulterier "Kaczyńskiego"
Krotko przed Paczuską z "Wiadomości" odszedł (z ważnej funkcji wydawcy programu) i to raptem po trzech miesiącach Przemysław Wenerski (wcześniej reporter TVN24 i TVP Info). Aluzyjnie cytował on wtedy Andrzeja Frycza Modrzewskiego: "Żadne korzyści z wojny nie są tak wielkie, aby mogły jej szkodom dorównać". I dodawał od siebie: "Wojen domowych dotyczy to po stokroć".
Bo przy Woronicza i Placu Powstańców taka właśnie trwa. Samo stanowisko Jacka Kurskiego też nie jest pewne, bo Rada Mediów - gdyby tylko prezes PiS pozwolił - odwołałaby go w mig. Gabinet prezesa na najwyższym piętrze "koloseum" TVP zajmuje on już niemal dwa lata i co chwilę dopływają z Woronicza plotki, jak bardzo chwieje się w fotelu. Kurski póki co jednak trwa, pielgrzymuje do prezesa PiS - aż w samym PiS politycy mają ubaw z tego "nawiedzania" Nowogrodzkiej przez Jacka Kurskiego.
Teraz Kurski stara się tę wojnę domową w TVP opanować, nim sam stanie się jej ofiarą.
Zobacz także: Donald Tusk na przesłuchaniu w prokuraturze. Doszło do spięcia z dziennikarzem TVP