Na Twitterze wybuchła dyskusja po tym, jak były poseł Twojego Ruchu i dziennikarz tygodnika "Nie" Andrzej Rozenek opublikował, jak stwierdził, zdjęcie medalu z imieniem i nazwiskiem Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika MON.
"MON wybiło specjalny medal im. Bartłomieja Misiewicza" - napisał Rozenek.
Ministerstwo Obrony Narodowej przyznało, że taki przedmiot rzeczywiście powstał. Resort zaprzeczył jednak, by był to medal. - To jedynie okolicznościowa moneta pamiątkowa, która zgodnie z tradycją stanowi formę osobistego podziękowania dla osoby obdarowanej - mówiła w rozmowie z portalem Onet.pl mjr Anna Pęzioł - Wójtowicz, rzeczniczka MON.
Tak zwane coiny nie są medalami i odznakami, wręczane są jednak w dowód uznania i w podziękowaniu za pracę. Zwyczaj ich wręczania wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych.
Do sprawy odniósł się też sam Misiewicz na swoim profilu na Twitterze, umieszczając linka do strony, na której znajdują się zdjęcia kilkudziesięciu coinów wybitych dla innych byłych pracowników MON. "Warto zobaczyć, zanim zacznie się powtarzać głupoty pisane przez tygodnik "Nie", znany z dużej wiarygodności..." - skomentował.
Sprawa wręczenia monety Misiewiczowi oburza część osób ze środowiska wojskowego m.in byłych dowódców. "Śmieszne, infantylne, brak szacunku dla wewnątrzwojskowego obyczaju. Żadnego wyczucia, jak z parasolkami..." - napisał na Twitterze były wiceszef MON i były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej.
– Coin to prawo i przywilej dowódców. Tradycja wybijania osobistych monet narodziła się, gdy walczyliśmy w Iraku. Przejęliśmy ją od amerykańskich kolegów - skomentował w rozmowie z Onetem gen. Waldemar Skrzypczak.
Coin medalem nie jest, ale Bartłomiej Misiewicz i tak został odznaczony. W sierpniu ubiegłego roku minister Antoni Macierewicz przyznał Misiewiczowi Złoty Medal za Zasługi dla Obronności Kraju. CZYTAJ WIĘCEJ>>>