Prezes PiS był dziś gościem "Rozmów niedokończonych". Był to pierwszy wywiad z udziałem Jarosława Kaczyńskiego po tym, jak w poniedziałek prezydent Andrzej Duda zdecydował o zawetowaniu dwóch ustaw autorstwa PiS: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Prezes partii nazwał ruch prezydenta "niespodzianką" - jego zdaniem doprowadziła ona do "poważnego kryzysu".
Nie mogę się zgodzić ze wspierającymi nas dziennikarzami, publicystami czy politykami, którzy mówią: niczego nie mówmy, wszystko załatwiajmy tylko w czterech ścianach. Ja, ponieważ poważnie traktuję obywateli i bardzo poważnie traktuję pana prezydenta, uważam, że moim obowiązkiem jest powiedzieć: to był błąd. Bardzo poważny błąd
- mówił Kaczyński. Szybko jednak dodał, że "na tym potrzeba skończyć" i zaapelował do swoich zwolenników, by teraz myśleć "jak z tego wyjść" i "iść razem, także z prezydentem". - Nie ma co wracać do przeszłości - przekonywał z nadzieją, że prezydenckie projekty dotyczące wymiaru sprawiedliwości będą przewidywać jego głęboką reformę.
Jednocześnie bronił zawetowanych ustaw, przekonując, że zawarte w nich rozwiązania były zgodne z ustawą zasadniczą. - Natomiast nasi przeciwnicy są gotowi uznać, że nawet nasza obecność tutaj jest antykonstytucyjna, bo oni po prostu z żadną prawdą się nie liczą. Można powiedzieć, że mamy tutaj pośmiertny triumf Goebbelsa - stwierdził prezes PiS.
Nieprzypadkowo użył słów "nasza obecność", bo w studiu towarzyszył mu Mariusz Błaszczak. Szef MSWiA odpowiadał głównie na pytania związane z kryzysem migracyjnym. Odpowiedzi tych nie mogli jednak usłyszeć widzowie TVP Info - tam także transmitowano rozmowę z TV Trwam, ale tylko wtedy, gdy akurat głos zabierał prezes PiS.
W "Rozmowach niedokończonych" Kaczyński odpowiedział także na wczorajsze ultimatum wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, który dał Warszawie miesiąc na uporządkowanie spraw wokół polskiego sądownictwa. - No cóż, przeczekamy ten miesiąc - powiedział wyraźnie zadowolony z siebie prezes PiS.
Zapowiedział przy tym, że sprawa sądów będzie załatwiona "w krótkim czasie", a następnym celem PiS będzie tzw. dekoncentracja mediów. - Tu będzie na pewno bardzo silny opór - ocenił.
Prezes PiS zadeklarował też reformę służb specjalnych. A czy szykuje się po drodze jakaś rekonstrukcja rządu? - To jest pytanie do pani premier - odparł po chwili milczenia. Na razie ocenił, że "jest dobrze".
Pojawił się również wątek miesięcznic smoleńskich. - Nam nie zależy na zaostrzaniu sporu politycznego w Polsce. My byśmy bardzo chcieli, żeby ten spór ograniczany, likwidowany, żeby trzymał się w pewnych ramach - zapewniał Kaczyński.
To jest swoisty najazd barbarzyńców na polskie życie publiczne. My musimy odeprzeć ten najazd
- dodał, mówiąc o swoich przeciwnikach.
W pytaniach widzowie TV Trwam wracali jednak głównie do kwestii wymiaru sprawiedliwości. - W sądach dochodziło do tego, że nieprzyjemnie było być nawet świadkiem. Jeśli ktoś trafił na sędziego w złym humorze, to ci ludzie byli traktowani często w bardzo niegrzeczny sposób - mówił Kaczyński, znów broniąc sądowej rewolucji PiS.
- Mamy tak, że niektórzy rabują polskie społeczeństwo i nic ich za to nie spotyka. Inni padają ofiarą opresji i na to wymiar sprawiedliwości nie reaguje - wyliczał. - Było kłanianie się przestępcom, był sędzia na telefon. Tego się nie da obronić i każdy, kto próbuje ten proces zatrzymać bardzo źle czyni i uderza w elementarne interesy Polski - dodał.