Rano pojawiła się informacja, że prezydent wygłosi o godz. 10 oświadczenie. Dziennikarze spodziewali się, że prezydent będzie raczej mówił o zaplanowanych spotkaniach z I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa Dariuszem Zawistowskim.
Po długim wstępie prezydent powiedział:
Zdecydowałem, że zwrócę z powrotem Sejmowi, czyli zawetuję ustawę o Sądzie Najwyższym, jak również o KRS, albowiem Sejm doprowadził do tego, że są one ze sobą powiązane
Andrzej Duda wyjaśnił, że zmiany w sądownictwie są potrzebne, ale nie zgadza się z pomysłem wzmocnienia władzy prokuratora generalnego nad Sądem Najwyższym.
Duda podkreślił bardzo mocno, że w polskiej tradycji prawnej nie było nigdy rozwiązań, w których prokurator generalny mógł ingerować w funkcjonowanie Sądu Najwyższego.
- Zgadzam się ze wszystkimi tymi, którzy twierdzą, że tak być nie powinno i że nie wolno do tego dopuścić - powiedział prezydent.
Nawet prawicowi publicyści zwracają uwagę, że prezydent uderzył w ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Łukasz Warzecha pisze nawet, że "mocno".
Prezydent wyraził ubolewanie, że nie przedstawiono mu projektu ustawy o Sądzie Najwyższym zanim trafił do parlamentu. Zaznaczył, że jest zwolennikiem reformy sądownictwa, ale "reformy mądrej".
Prezydent powiedział, że odbył liczne konsultacje z prawnikami i politykami, ale przede wszystkim z Zofią Romaszewską, która - jak przyznał - miała decydujący wpływ na jego decyzję.
Ocenił, że to właśnie słowa opozycjonistki z czasów PRL uderzyły go najbardziej:
Panie prezydencie, ja żyłam w państwie, w którym prokurator generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać
- relacjonował słowa Zofii Romaszewskiej prezydent.
Duda zapowiedział, że przygotuje w ciągu dwóch miesięcy nowe ustawy dotyczące Sądu Najwyższego i KRS.
- Chcę dokonać poprawy tych ustaw w ramach prezydenckiej inicjatywy ustawodawczej, tak aby polski wymiar sprawiedliwości i życie w tym zakresie w Polsce było naprawiane - zadeklarował Andrzej Duda.
Zaskakujące ogłoszenie decyzji w sprawie wet prezydent tłumaczył wysokim niepokojem społecznym. W tym kontekście wspomniał o demonstracjach pod domami prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i szefa PO Grzegorza Schetyny.
Nie chcę, żeby ta sytuacja się pogłębiała, dlatego że to pogłębia podział w społeczeństwie
- powiedział prezydent. Zaapelował przy tym o spokój, zarówno do rządzących, jak i opozycji.
W komentarzach dominuje przekonanie, że na decyzję prezydenta wpływ miały masowe protesty, które od wielu dni organizowane są w całym kraju.
Polacy jesteście wielcy, to naprawdę wasz sukces - komentowały na gorąco w Sejmie posłanki Nowoczesnej. Po drugiej stronie kompletne zaskoczenie. Politycy PiS zamilkli.
Ustawa o KRS przewidywała między innymi powstanie w Radzie dwóch izb oraz wygaszenie kadencji jej piętnastu członków-sędziów. Ich następców wybrałby Sejm, a nie jak dziś - środowiska sędziowskie.
Opozycja przekonywała, że ustawa jest dla PiS pretekstem do obsadzenia KRS-u swoimi ludźmi. Przedstawiciele Krajowej Rady Sądownictwa oraz stowarzyszeń sędziowskich alarmowali, że ustawa uzależni prezesów sądów od ministra sprawiedliwości oraz da mu możliwość swobodnego nakładania na nich kar finansowych.
Ustawa o Sądzie Najwyższym zmieniała strukturę sądu, wprowadzając m.in. Izbę Dyscyplinarną ze specjalnymi uprawnieniami. Ustawa przewidywała przeniesienie w stan spoczynku wszystkich sędziów Sądu Najwyższego i zmianę w sposobie wyboru I prezesa. Dalej orzekać mogliby tylko sędziowie wskazani przez prezydenta na wniosek ministra sprawiedliwości i KRS.
Konstytucjonaliści krytykowali forsowane przez PiS zmiany w sądach. - Przypatrywanie się każdej ustawie z osobna mogłoby tworzyć wrażenie, że chodzi o naprawianie pracy sądów. Jednak konstytucja mówi wyraźnie o podziale władzy i wszystkie te akty prawne w sposób jednoznaczny łamią tę regułę i dewastują system - mówił konstytucjonalista, dr Ryszard Balicki.
Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński poinformował, że Andrzej Duda podpisze trzecią z kontrowersyjnych ustaw: ustawę o ustroju sądów powszechnych.
Zmiany zaproponowane przez PiS znacząco wzmocnią pozycję ministra sprawiedliwości.
Dziś prezesów w apelacjach i okręgach wskazuje minister sprawiedliwości za zgodą zgromadzeń ogólnych, czyli innych sędziów. Po zmianach, minister będzie dodatkowo typował także prezesów i wiceprezesów w sądach najniższego szczebla - rejonowych. I będzie miał przy tym dużo większą swobodę niż teraz. Swój wybór będzie przedstawiał pozostałym sędziom już post factum.
Ministrowi będzie też łatwiej odwołać urzędujących prezesów i wiceprezesów.
Ta ustawa jest procedowania w trybie pendolino