"Good night and good luck” - tymi słowami Robert Chodyła pożegnał się z TVP na swoim profilu an Facebooku. Dziennikarz po 23 latach pracy w redakcji "Teleskopu" i 11 w "Telekurierze" otrzymał wypowiedzenie. Oficjalnie z powodu relacji na żywo, którą poprowadził dwa miesiące wcześniej - poinformowała poznańska "Gazeta Wyborcza".
Oficjalnym powodem utraty pracy przez Chodyłę była jego relacja z dyskusji poznańskich radnych na temat przyszłości tamtejszego zoo. Żona dziennikarza jest tam rzeczniczką prasową, więc próbował przekonać wydawcę, że nie powinien angażować się w tę sprawę. Mimo to został do niej przypisany. - Po emisji nikt z przełożonych nie miał do mnie zastrzeżeń - mówił. Ale po miesiącu trafił na dywanik szefowej Agaty Ławniczak, która zarzuciła mu nieobiektywność i konflikt interesów.
W sprawie zabrał głos radny Tomasz Lipiński, który pojawił się w tym materiale. "W tej sprawie byłem przeciwko ZOO i nie zauważyłem żadnej stronniczości red. Chodyły..." - napisał na Twitterze.
- Mam wrażenie, że od pewnego czasu szukano pretekstu, by się mnie pozbyć - zauważył w rozmowie z "Wyborczą". Choć zarzeka się, że rzetelnie i obiektywnie wykonywał swoje obowiązki, od kilku miesięcy był odsuwany prowadzenia kolejnych materiałów. - Pod koniec października bez podania powodu zostałem osunięty od prowadzenia "Teleskopu", a miesiąc później "Telekuriera" - wspominał. I dodał, że koledzy już wcześniej ostrzegali go, że jest na celowniku. - W prywatnych rozmowach ze znajomymi nie ukrywałem, że krytycznie oceniam to, co robi rząd PiS - przyznał.
Więcej przeczytasz na stronie poznańskiej "Gazety Wyborczej"