Jak podaje "Newsweek", szczegóły wizyty amerykańskiego prezydenta miały być ustalane bez udziału Witolda Waszczykowskiego. - W kluczowym momencie przygotowania odbywały się w tajemnicy przed polskim ministrem spraw zagranicznych - mówi osoba związana z Pałacem Prezydenckim.
W tekście czytamy, że w obozie PiS trwa "przepychanka", kto ma większe zasługi w doprowadzeniu do wizyty, pomiędzy szefem MSZ, prezydenckim ministrem Krzysztofem Szczerskim a wicemarszałkiem Senatu i byłym spin-doktorem Adamem Bielanem.
Wiadomo, z kim Donald Trump spotka się w Polsce >>>
"Newsweek" pisze też o kulisach przygotowań do organizacji przemówienia Trumpa na warszawskim placu Krasińskich. Według tygodnika miejsce to wybrali sami Amerykanie - administracji prezydenta miało bowiem zależeć na niewielkim placu, który łatwo będzie zapełnić tłumem zwolenników.
Nad frekwencją mają czuwać m.in. posłowie PiS. Wiceprezes tej partii Joachim Brudziński miał w tej sprawie zarządzić "pełną mobilizację" - każdy parlamentarzysta może zorganizować jeden autokar, który za darmo przywiezie 6 lipca do Warszawy chętnych do wysłuchania wystąpienia. Jedno z takich zaproszeń wystosował na Facebooku np. poseł Grzegorz Puda.
Jak wylicza "Newsweek", jeśli ok. 200 parlamentarzystów PiS zorganizuje po jednym autokarze, do Warszawy uda się przywieźć nawet 10 tys. działaczy. Problem tylko w tym, że samo przemówienie ma potrwać bardzo krótko, ok. 30 minut. Powstało więc pytanie, co potem. - Na szczęście z pomocą przyszedł szef MON Antoni Macierewicz, który zadeklarował organizację pikniku wojskowego - mówi informator tygodnika.