Małgorzata Sadurska. Od pupilki o. Tadeusza Rydzyka do rekina biznesu

PiS nie ugina się pod naporem krytyki i Małgorzata Sadurska obejmie fotel wiceprezesa PZU. Szefowa Kancelarii Prezydenta życie poświeciła polityce, a pozycję budowała także dzięki dobrym kontaktom z o. Rydzykiem.

Zaciąg polityków PiS do państwowych spółek to przemyślana polityka. Jarosław Kaczyński ma złe wspomnienia z poprzednich kadencji (2005-07), gdy partyjny desant nie był tak ostentacyjny. Wówczas partia - przekonywał sam prezes PiS - stawiała w większym stopniu na ludzi z rynku, a nie swoich działaczy. Potem PiS zawodziło się na lojalności "bezpartyjnych ekspertów".

Małgorzata Sadurska idzie do biznesu

Teraz jedną z najważniejszych osób z tego zaciągu ma być Małgorzata Sadurska, która w poniedziałek opuści fotel szefowej Kancelarii Prezydenta. Stanie się potem jedną z najbardziej wpływowych postaci w polskim biznesie.

Małgorzata Sadurska to bardzo ciekawa i pracowita postać. Jak wyglądała jej kariera?

Zaciąg partyjny

Pierwsze kroki stawiała, będąc kierownikiem działu prawnego i rzecznikiem prasowym Urzędu Pracy w Lublinie. Do Sejmu trafiła w 2005 r. Miała wówczas 30 lat. Była najmłodszą posłanką PiS.

Wcześniej próbowała się dostać do Parlamentu Europejskiego, ale bez powodzenia. Krótko pracowała w kancelarii premiera u boku Jarosława Kaczyńskiego. A to dowód, że prezes wierzył w jej lojalność. W zdominowanym przez mężczyzn PiS, była cenna: wykształcona, kobieta, z ciętym językiem, ideowo pewna, odnajduje się w sporach.

Lojalność

Od 2007 r. zasiadała już w opozycyjnych ławach PiS. Nie odeszła wraz z kolejnymi frondami. Chciała się piąć, stąd znów start do PE - i porażka. Na nowo jej kariera nabrała rozpędu, gdy została szefową Kancelarii Prezydenta. Odeszła z Sejmu. Stała się oczami i uszami partii w Pałacu Prezydenckim.

W przeciwieństwie do swojego poprzednika - Jacka Michałowskiego, który stał u boku Bronisława Komorowskiego - nie bała się mówić o swoich poglądach. O ile Michałowski był potwornym służbistą, to Sadurska po pierwsze była politykiem.

Jej korzenie są we wsi Końskowola pod Puławami. Ojciec - robotnik. Matka - pracowała w biurze. Poszła na studia - prawo w Lublinie. I jeszcze zarządzanie podyplomowo. Aplikacji nie zrobiła, jak tłumaczyła: nie pochodzi z prawniczej rodziny, więc zawód był dla niej zablokowany. Wcześniej było liceum - klasa o profilu biologiczno-chemicznym.

Kończące się właśnie dwa lata w Kancelarii Prezydenta to zawodowo najintensywniejszy czas dla Sadurskiej.

Blisko do Radia Maryja

Aby jednak dojść do Kancelarii Prezydenta, musiała sama siebie zbudować jako polityka. Nie polityczkę - polityka, bo Małgorzata Sadurska jest konserwatystką z krwi i kości. Bardzo jej blisko do Radia Maryja i o. Tadeusza Rydzyka. Wśród polityków PiS była jedną z jego pupilek.

On ją publicznie zachwalał. Ona twardo walczyła o jego dobre imię i interesy. Dobrym przykładem jest scenka z 2013 r. z demonstracji "Obudźcie się Polacy" w Warszawie. Na Placu Zamkowym ze sceny przemawiał o. Rydzyk, a tuż obok stała Sadurska. Nieprzypadkowo. Walczyła o miejsce na multipleksie dla TV Trwam. Należała też do Komitet S.O.S. dla Radia Maryja. Organizowała marsze z myślą o tej telewizji.

O. Rydzyk, zwracając się do tłumu, podkreślał: - Pani poseł Małgorzata Sadurska mówi, żeby się ze mną solidaryzować. Nie ze mną, ale z Panem Bogiem, z prawdą, z Kościołem i z Ojczyzną.

Ona zaznaczała: - Będziemy cały czas walczyć o naszą godność. Będziemy wspierać ojca dyrektora w pracy na rzecz Ojczyzny, Boga i Kościoła. My wytrwamy i wygramy.

- Bóg zapłać - odpowiedział o. Rydzyk.

W obronie ojca

Sadurska bywa częstym gościem w mediach o. Rydzyka. A złym słowom wobec redemptorysty daje odpór. Roman Giertych - kiedyś darzony sympatią przez o. Rydzyka - gdy uderzył w redemptorystę, to odwinęła mu się Sadurska. Mecenas sugerował, że PiS przekupuje duchownego.

- Chcieliśmy zaznaczyć nasze oburzenie kontynuowaną nagonką medialną na ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, ale również na Radio Maryja i Telewizję Trwam - mówiła Sadurska. A mówiła w liczbie mnogiej, bo w Sejmie - m.in. razem z Andrzejem Jaworskim - tworzyła Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. A na Jasnej Górze organizowała Ogólnopolski Kongres Katolików "Stop Ateizacji".

Trudno zliczyć jej wypowiedzi, gdy broniła katolików. Według niej ekipa PO wprost akceptowała "dyskryminację i wykluczenie medialne milionów katolików w Polsce". A innym razem podkreślała, że "wszelkie metody ośmieszania Kościoła, godzenia w jego autorytet są przeniesione rodem z PRL-u". Walczyła z konwencją antyprzemocową, gromiła in vitro, aborcję, gender i związki partnerskie.

"Wypalenie"

Sadurska opuszcza prezydenta w ramach dużego przemeblowania otoczenia Andrzeja Dudy. Z kancelarii prezydenta odszedł już Maciej Łopiński (jeden z najbliższych przyjaciół Lecha Kaczyńskiego), Adam Kwiatkowski stracił tekę szefa gabinetu prezydenta, choć pozostaje w KP, Marek Magierowski zamienił stanowisko na wiceministra w MSZ. Teraz "dobra zmiana" objęła szefową kancelarii.

- Prezydent bardzo mocno teraz zmienia swoje otoczenie. Andrzej Duda sam sobie dobiera i odprawia współpracowników. W przypadku Sadurskiej to już wypalenie, wyczerpanie możliwości ich współpracy - słyszymy od osoby z kręgu Pałacu.

Decyzja o rozstaniu z Sadurską zapadła w ostatnich tygodniach. Wtedy zaczęto szukać dla niej miejsca. Padło na PZU - giganta ubezpieczeniowego, który wprost jest narzędziem polityki państwa. Będzie miała okazję sprawdzić się w biznesie.

Na plakatach wyborczych Sadurska miała hasło: "Jestem tam, gdzie mnie potrzebują". Oni, czyli partia. Andrzej Duda już jej nie potrzebował.

Zobacz także: Jacek Kurski: "Nie ma żadnej cenzury w telewizji publicznej. Mamy do czynienia jedynie z psychozą"

Więcej o: