10 kwietnia tego roku członkowie podkomisji Macierewicza przedstawili 40-minutowy film, z którego dowiedzieliśmy się m.in., że do destrukcji lewego skrzydła prezydenckiego tupolewa doszło kilkadziesiąt metrów przez przelotem nad słynną brzozą. Usłyszeliśmy przy tym, że nie mogło to "spowodować obrotu samolotu i przeszkodzić w jego dalszym locie". Tylko że zgodnie z analizą naukowców z WAT było wprost przeciwnie. A podkomisja miała do niej pełny dostęp - ustalił reporter TVN24.
"Blaszane ptaki", wybuch ładunku termobarycznego... Oto nowe "rewelacje" podkomisji Macierewicza
Wyniki badania Wojskowej Akademii Technicznej skomentował biegły sądowy Robert Konieczko. Po przeanalizowaniu tabelki, którą naukowcy przygotowali do podkomisji smoleńskiej, stwierdził jasno, że "po utracie znanej nam wielkości skrzydła następuje samoistny obrót samolotu". Mimo to eksperci powołani przez Antoniego Macierewicza całkowicie zignorowali te ustalenia.
- Stało się coś bardzo złego. Zamówiono ekspertyzę u fachowców i ci fachowcy tę ekspertyzę wykonali. Jeżeli wynik ich pracy nie dość, że zatajono, nie podano do publicznej informacji, a w dodatku podano w zupełnie przeciwnym znaczeniu, czyli przekłamano, to jest coś strasznego. Tak się nie postępuje - powiedział reporterom TVN24 Krzysztof Krawcewicz z "Przeglądu Lotniczego".
To jeszcze nie koniec. Po emisji filmu podkomisji smoleńskiej WAT zapowiedziała konferencję, na której miała przedstawić szczegółowe wyniki własnych analiz. Prezentacja została jednak odwołana przez Antoniego Macierewicza. Minister obrony narodowej uzasadnił swoją decyzję zmianami w składzie podkomisji - jej szef Wacław Berczyński podał się 20 kwietnia do dymisji.
Wacław Berczyński podał się do dymisji. Jest już nowy szef podkomisji smoleńskiej