Konstytucja stanowi (art. 139): "Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski".
Czy Andrzej Duda mógł skorzystać z prawa łaski wobec ministra Mariusza Kamińskiego i byłego szefostwa CBA, gdy trwał jeszcze ich proces karny? Sąd Najwyższy stanął na stanowisku, że nie mógł, a jeśli to zrobił, to taki akt i tak trafia do koszta. Jakby go nigdy nie było.
Sam Duda zmieniał zdanie
Co do interpretacji przywołanego paragrafu konstytucji nie ma jednak zgody wśród prawników. Nawet sam prezydent raz stał na stanowisku, że tak, a raz że nie.
Profesorowie prawa mają różne opinie, ale wcześniej nie miało to znaczenia, bo nikt nie próbował obdarzyć łaską kogoś, kto nie został jeszcze prawomocnie skazany. Ułaskawień - od tych podpisanych przez Lecha Wałęsę po te Andrzeja Dudy - były tysiące. Na precedens zdecydował się obecny prezydent. Chciał - jak mówił - "uwolnić" wymiar sprawiedliwości od procesu Kamińskiego et consortes.
Efekt jest taki, że Andrzej Duda otworzył - a na pewno zaognił - nowy front: obozu PiS z Sądem Najwyższym.
Tak?
Karnista prof. Piotr Kruszyński mówi wprost, że prezydent mógł skorzystać z prawa łaski. I koniec.
W rozmowie z Gazetą.pl wyjaśnia: - Prezydent absolutnie miał prawo do skorzystania wobec Mariusza Kamińskiego z prawa łaski określonego w art. 139 konstytucji. Trzeba tu rozróżnić dwa pojęcia. Pierwsze: ułaskawienie, które jest zdefiniowane w Kodeksie postępowania karnego - to możliwość korygowania prawomocnych wyroków przez prezydenta. I drugie: prawo łaski, które jest pojęciem szerszym niż ułaskawienie - jest ono określone w art. 139 konstytucji. Nie ma nigdzie przepisu, który by ograniczał prawo prezydenta w stosowaniu prawa łaski jeszcze w trakcie postępowania karnego. Wówczas jest to tak zwany indywidualny akt abolicyjny - z tego właśnie skorzystał prezydent.
Powołuje się przy tym na "90 proc. przedstawicieli doktryny - w tym pomnikowe postacie - uważa, że prezydent niczym nie jest ograniczony w stosowaniu prawa łaski". - Na takim stanowisku stali m.in. profesorowie Śliwiński, Kalinowski, Murzynowski i Hofmański - podkreśla.
Jak dodaje prof. Kruszyński, dla prezydenta uchwała SN "absolutnie nie jest wiążąca".
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski odparowuje: - Prawo łaski nie jest "prawem królewskim", więc ma swoje ograniczenia. Pomijam już to, że prezydent nie jest królem.
Czy nie?
Cytowany prof. Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej, widzi łaskę prezydenta zupełnie inaczej niż prof. Kruszyński.
- W art. 139 wyraźnie jest mowa o "skazanym". Artykuł składa się z dwóch zdań i w drugim jest stwierdzenie, że "prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stan". Logika nakazuje, aby słowo "skazanych" stosować także do zdania pierwszego. Tylko względy językowe nie pozwoliły na powtórzenie słowa "skazanych". Z całego artykułu wyraźnie wynika, że w pierwszym zdaniu też chodzi o takie osoby - mówi nam prof. Ćwiąkalski.
Jak podkreśla były minister, prezydent absolutnie nie miał prawa do łaski wobec Kamińskiego. - Jeślibyśmy przyjęli, że ma prawo ułaskawić niewinnego - bo obowiązuje zasada domniemania niewinności - to łatwo sobie wyobrazić, że przysługiwałoby mu prawo wydania zakazu ścigania konkretnej osoby. Nie możemy popadać w absurd. Możemy prawo łaski stosować wyłącznie do osoby skazanej - zaznacza.
Podobnie wypowiada się prof. Jan Widacki, karnista. - Oczywiście, że nie miał prawa do laski wobec osoby, która nie została prawomocnie skazana. Do tego nie trzeba znajomości prawa, ale języka polskiego. Można tylko ułaskawić kogoś ukaranego. Jeśli ktoś posługuje się językiem polskim, to jest jasne - wtóruje.
Krzuszyński: chaos
Problem wynikający z tego aktu łaski zwiąże jednak i prezydenta, i sąd, i cały obóz PiS. Bo wina czy niewinność byłego szefa CBA (oraz jego współpracowników), a obecnie ministra ds. służb specjalnych, wiceprezesa PiS oraz posła to sprawa nie tylko prawna, ale i polityczna.
Co dalej? Kodeks postępowania karnego stanowi, że uchwała SN jest wiążąca dla sądów w tej konkretnej sprawie.
Sąd I instancji skazał Kamińskiego, a za kilka miesięcy sąd II instancji (okręgowy) będzie musiał zająć się apelację od tego wyroku. Jeśli sąd II instancji finalnie podtrzyma wyrok skazujący, to wówczas kłopot będzie jeszcze większy. - Będzie on wtedy prawomocnie skazany. Nie wyobrażam sobie jednak, aby sąd skierował taki wyrok do wykonania. W takim przypadku bowiem Kamiński może pokazać obowiązujące postanowienie prezydenta o skorzystaniu z prawa łaski wobec niego. I nie będzie żadnego trybu do podważenia tego aktu. Czeka nas więc potworny galimatias i chaos prawny - przewiduje prof. Kruszyński.
Inni jednak to sobie wyobrażają. A skoro sąd będzie związany stanowiskiem Sądu Najwyższego, to będzie musiał to zrobić.
Ćwiąkalski: chaos
Także zdaniem prof. Ćwiąkalskiego w tej konkretnej sprawie chaos faktycznie może wyniknąć, ale z winy prezydenta, a nie prawa.
- Raz na zawsze zostanie jednak wyjaśnione, na czym polega prawo łaski. Wszyscy poprzedni prezydenci, łącznie z Lechem Kaczyńskim, mieli jasny pogląd, że przysługuje ono od wyroku skazującego. Tak też było napisane na stronie prezydenta. Zamieszanie wyniknęło dopiero po decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, która jest wysoce kontrowersyjna - dodaje Ćwiąkalski.
I tu pojawia się kolejny problem - jeszcze bardziej polityczny. Czy po prawomocnym skazaniu Kamińskiego straci on mandat poselski? Zdaniem Kruszyńskiego, wówczas z jednej strony będzie prawomocny byłby wyrok skazujący, a z drugiej prawomocne postanowienie o skorzystaniu z prawa łaski. Sprawa oparłaby się o ministra sprawiedliwości i marszałka Sejmu - a to obecnie politycy PiS, staną więc w obronie Kamińskiego.
Powtórka z łaski mało prawdopodobna
Jest i tu wyjście. Andrzej Duda - w razie prawomocnego skazania Kamińskiego - mógłby jeszcze raz podpisać akt łaski wobec niego. Ale czy na to by się zdecydował? Byłoby to przyznaniem się do błędu i ugięcie pod presją Sądu Najwyższego. Jednak w prawomocność nowego aktu łaski nikt już by nawet nie mógł wątpić.
Równie dobrze jednak prezydent może uznać, że jego pierwsze postanowienie jest w mocy - wtedy powstałby klincz.
Jedno jest pewne: sprawa będzie się ciągnąć, nawet latami. Chyba że sąd uniewinni Kamińskiego - wtedy problem zniknie. Sam Kamiński mówił zresztą w trakcie procesu, że interesuje go jedynie pełne uniewinnienie przed sądem, a nie łaska od prezydenta. Potem zdanie zmienił.
Sam proces może też zostać zawieszony przez immunitet Kamińskiego. A w międzyczasie PiS może dokonać rewolucji w Sądzie Najwyższym, który podzieli los Trybunału Konstytucyjnego. Bo teraz to SN jest redutą broniącą sądownictwa w obecnym kształcie.
Póki PiS ma władzę, to w tej sprawie Kamińskiemu nie spadnie włos z głowy. Bez względu na to, czy zostanie skazany czy nie.
Zobacz także: Sejm Dzieci i Młodzieży pyta o ministerstwo o podstawę programową