Kolejni Republikanie dają znać o swoim niezadowoleniu z polityki prezydenta Trumpa. Po ostatnich doniesieniach o jego ingerencji w śledztwo Comeya, kongresmen Justin Amash oświadczył, że bierze pod uwagę rozpoczęcie procedury impeachmentu - a więc odwołania - Trumpa.
W środę "Washington Post" ujawnił treść notatki, jaką w lutym - po spotkaniu z Trumpem - sporządził były szef FBI James Comey. Wynikało z niej, że prezydent naciskał odwołanego w dyskusyjnych okolicznościach agenta, żeby zrezygnował ze śledztwa w sprawie kontaktów Michaela Flynna z Rosją oraz nielegalnego lobbingu. "Mam nadzieję, że pan da sobie spokój" - miał powiedzieć prezydent, przekonując, że generał jest dobrym człowiekiem.
Trump chciał zamknąć ważne śledztwo? Mocne oskarżenie byłego szefa FBI
Kongresmen Justin Amash powiedział dziennikarzom, że jeśli doniesienia okażą się prawdziwe, to być może Kongres zdecyduje się przeprowadzić procedurę odwołania prezydenta Donalda Trumpa - czytamy w "The Hill". Jednocześnie polityk zaznaczył, że słowa byłego szefa FBI są dla niego bardziej wiarygodne niż zapewnienia prezydenta. - To chyba jasne, że mam więcej zaufania do dyrektora Comeya - powiedział na konferencji prasowej.
Amash nie jest jedynym Republikańskim kongresmenem, który uważa, że oskarżenia ze strony Comeya mogą być podstawą do impeachmentu Trumpa. Takie przypuszczenia padły też z ust Waltera Jonesa. Polityk uważa, że prawnicy mogą wkrótce przygotować dla Kongresu opinię, na podstawie której zdecydują, czy rozpoczną procedurę odwoławczą.
Impeachment to zapisana w konstytucji procedura odwoławcza prezydenta. Może ją przeprowadzić tylko Kongres, jeżeli uzna, że doszło do zdrady państwa, przekupstwa lub innych poważnych przewinień.