"Nie chodzi o karę, tylko o zasady. Zasady wygrały" - napisał dzisiaj na Twitterze europoseł PO Michał Boni, informując o grzywnie nałożonej na Janusza Korwin-Mikkego.
Do incydentu doszło na spotkaniu nowych europosłów w 2014 roku. Janusz Korwin-Mikke wyjaśnił później, że publicznie spoliczkował Boniego, ponieważ ten w czasie debaty lustracyjnej w 1992 roku "wypierał się, że był agentem SB i wyzywał go od idiotów". W 2007 roku przyznał jednak, że pod wpływem szantażu podpisał deklarację współpracy z SB. - Zapowiadałem, że to zrobię. Nie miałem okazji przez te lata, nigdy mi się nie nawinął pod rękę i wreszcie mi się nawinął, więc obowiązek swój wykonałem - tłumaczył swoje motywy Korwin-Mikke.
Boni natychmiast poinformował o ataku na Twitterze. "Powiedziałem 'dzień dobry' posłowi Korwin-Mikkemu, [a ten - dod. red.] uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!" - pisał wtedy. "Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!" - podkreślał.
Wyrok mógł zapaść, ponieważ w maju ubiegłego roku europarlament wyraził zgodę na uchylenie immunitetu Korwin-Mikkego i pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Jak wyjaśniał w ubiegłym roku rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Przemysław Nowak, do incydentu doszło podczas oficjalnego spotkania polskich posłów do PE, które było bezpośrednio związane ze sprawowaniem mandatu. - Do naruszenia nietykalności doszło więc podczas pełnienia obowiązków służbowych przez pokrzywdzonego - mówił wtedy.
O przegranej Korwin-Mikkego poinformował też na Facebooku adwokat Michała Boniego Piotr Schramm. Prawnik podziękował Boniemu za powierzenie mu "tej bardzo ciekawej i ważnej sprawy". Zaznaczył też, że to ważny wyrok, ponieważ pokazuje, "że zasady i prawo są w Polsce ważne".
Adwokat Michała Boniego Fot. Piotr Schramm / Facebook