O stanie i perspektywach gospodarki mówili po dzisiejszym posiedzeniu rządu premier Szydło i minister rozwoju Mateuszu Morawiecki. Zwracali uwagę na niski na tle UE poziom bezrobocia i perspektywę wzrostu wynagrodzeń.
- Zaproszenie na G20 i uczestnictwo premiera Morawieckiego w tym spotkaniu jest podsumowaniem działań rządu - powiedział Szydło. Polska została zaproszona na najbliższy szczyt w roli gościa, obok m.in. Holandii, Szwajcarii, Rwandy, Senegalu i Tunezji.
- Ale to jest dopiero początek. Mamy ambicje, żeby w kolejnych latach Polska była nie tylko zapraszana, ale żeby była stałym członkiem spotkań G20 - dodała. Podobne nadzieje wyraził Andrzej Duda na spotkaniu z przedstawicielami polskich innowacyjnych firm w Pałacu Prezydenckim.
- Ja bym chciał, żeby za kilka lat taka kwestia, jak miejsce Polski w G20 była niedyskutowalna, była po prostu faktem. Żeby była państwem jednym z najlepiej gospodarczo rozwiniętym na świecie - mówił prezydent.
Po wystąpieniu Szydło bardziej szczegółowo o wskaźnikach gospodarczych mówił wicepremier Morawiecki. Zwrócił uwagę, że mieliśmy najszybszy wzrost gospodarczy od dziewięciu lat licząc kwartał do kwartału. Podkreślał, że jeszcze w listopadzie ub. roku "nie było żadnej instytucji, która by prognozowała, że wzrost w IV kwartale będzie wyższy niż w III kwartale".
- Wszystkie instytucje prognozowały spadek, były takie, które prognozowały 0,5 proc. wzrostu (PKB - PAP) w IV kwartale albo poniżej 1 proc., tymczasem było 2,7 proc. - mówił Morawiecki.
Dodał, że wzrost gospodarczy przełożył się na spadek bezrobocia, wzrost wynagrodzeń oraz wzrost inwestycji, realizowanych także przez polskie przedsiębiorstwa.
Odnosząc się do bezrobocia, Morawiecki przypomniał, że według metodologii Eurostatu w lutym stopa bezrobocia wyniosła w Polsce 5,4 proc., a w UE było to 8,1 proc., natomiast w strefie euro 9,6 proc. - Mamy jeden z najniższych poziomów bezrobocia w całej UE. Jest się z czego cieszyć - zaznaczył.
Dodał, że rosną też wynagrodzenia. Powiedział, że za rządów poprzedników średnioroczny wzrost wynagrodzeń wynosił 2 proc., a na koniec dwóch pierwszych lat rządu PiS ten współczynnik wyniesie 4,5 do 5 proc. "Staramy się, by wynagrodzenia rosły wraz z wydajnością gospodarki, wraz ze wzrostem PKB, a nie żeby odbywało się to kosztem obywateli" - dodał.
- Od czasu referendum ws. opuszczenia UE przez Wielką Brytanię rząd przyciągnął do Polski 35-40 tys. miejsc pracy, a chęć do emigracji jest najniższa w historii - mówił wicepremier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że firmy z Londynu coraz liczniej pojawiają się w Polsce.
- W czasach naszych poprzedników symbolicznie ludzie się niestety pakowali w walizki i 2-3 mln ludzi wyjechało do Londynu. My pracę z Londynu przyciągamy nad Wisłę, tak żeby ludzie mogli tutaj zostać - powiedział wicepremier.