- Z reguły tak się dziwnie składa, że sondaże niepublikowane są dla nas o wiele lepsze niż te, które pojawiają się w mediach - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" Jarosław Kaczyński. Jak dodaje, w badaniu GfK PiS miał 51,3 proc. I choć to satysfakcjonuje polityka, wyznaje, że "każdemu z nas pewnie marzy się większość konstytucyjna".
Dostaje się opozycji. Zdaniem prezesa PiS jest ona totalna, pełni "funkcję wyłącznie destrukcyjną".
W tej sytuacji mam poczucie, że będąc poza rządem, sam powinienem być opozycją, elementem kontrolno-krytycznym. Gdyby była inna opozycja, zwalniałaby mnie z tego obowiązku
- mówi polityk.
Pojawia się również wątek Bartłomieja Misiewicza. Według Kaczyńskiego zainteresowanie mediów urlopowanym rzecznikiem MON to dla rządu "wizerunkowy problem". Choć sam Misiewicz, dodaje prezes, to "sympatyczny, uprzejmy młody człowiek, bardzo sprawny w tym, czym się zajmuje".
Jak komentuje informacje "Faktu" na temat imprezy w Białymstoku? Dziennik donosił, że rzecznik miał do jednego z tamtejszych klubów przyjechać służbową limuzyną. Według Kaczyńskiego, to, że Misiewicz poszedł do knajpy i wypił piwo, "nie jest zbrodnią". Z drugiej strony prezes zaznacza, że na tytułowanie go ministrem i meldowanie się mu przez oficerów "nie może być zgody".
Cały wywiad do przeczytania w nowym numerze "Do Rzeczy".
SPRAWDŹ TEŻ KSIĄŻKĘ: "Czas Kaczyńskiego. Polityka jako wieczny konflikt"
A TERAZ ZOBACZ: Mateusz Morawiecki: "Nie jestem czarodziejem Gandalfem"