Szef klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska Kazimierz Koralewski tłumaczył dzisiaj w "Rozmowie kontrolowanej" w Radiu Gdańsk, dlaczego żaden radny Prawa i Sprawiedliwości nie zaangażował się w program in vitro dla gdańszczan. Radny wygłosił kilka naprawdę szokujących stwierdzeń.
Koralewski już na samym początku zaznaczył, że metoda sztucznego zapładniania jest potępiana przez Kościół. - Moim nauczycielem jest Jan Paweł II. On uczył mnie tego, co to jest aborcja, eutanazja i in vitro - powiedział i dodał, że osoby wierzące nie mogą uznawać tej metody.
- Tu nie może być kompromisu. Prawo naturalne jest obiektywne. Nie mogę pozwolić gdańszczanom robić sobie krzywdę - podkreślił, odpierając kontrargument Aleksandry Dulkiewicz, szefowej zespołu pracującej nad programem in vitro, że dla wielu osób bezpłodność jest wielką tragedią. Zdaniem Koralewskiego ludzie, którzy decydują się na sztuczne zapłodnienie, nie wiedzą, że... internista bez problemu wyleczyłby ich z bezpłodności.
Jest mnóstwo metod leczenia bezpłodności, ale in vitro to fabryka produkująca zarodki. Wystarczy pójść do internisty i próbować likwidować te bariery - stwierdził szef PiS w Gdańsku.
Dulkiewicz odpowiedziała mu, że wielokrotnie rozmawiała z ludźmi, którzy wyczerpali wszystkie możliwe metody leczenia i in vitro to ich ostatnia nadzieja. Podała również, że z rządowego programu in vitro urodziło się ok. 4 tys. dzieci. Nie udało jej się jednak przekonać Koralewskiego, który jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
Na koniec audycji radny Koralewski oznajmił, że pary, które decydują się na sztuczne zapłodnienie, powinny najpierw... przejść badania psychiatrycznej.
Czy pary poddawane procedurze in vitro, są poddawane badaniom psychiatrycznym? Dzisiaj przychodzi ktoś i mówi "chcę mieć dziecko". A jeśli jest psychopatą? - zapytał Koralewski.
Radny wyjaśnił, że kiedy ktoś chce zaadoptować dziecko, to musi przejść takie badania. Podkreślił, że sam aktualnie przechodzi procedury adopcyjne. Przyznał, że co prawda przy naturalnym poczęciu nikt nie sprawdza kondycji psychicznej rodziców, ale nad takimi ciążami "nie ma kontroli".