Błaszczak o karach więzienia dla opozycji. Prawnicy: Nie ma podstawy. To wypowiedź czysto polityczna

Według ministra spraw wewnętrznych "uniemożliwianie marszałkowi wykonywania obowiązków jest przestępstwem przewidzianym w kk i zagrożonym karą do 10 lat więzienia". O opinię zapytaliśmy znanych specjalistów w dziedzinie prawa.

- Wymiar sprawiedliwości zajmie się posłami, którzy łamią prawo - powiedział w czwartek w radiowej Jedynce minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem protest posłów PO (wcześniej też Nowoczesnej), blokujących sejmową mównicę to "uniemożliwianie marszałkowi wykonywania jego obowiązków". - Jest przestępstwem przewidzianym w kodeksie karnym i zagrożonym karą do 10 lat więzienia - zaznaczył Błaszczak.

"Nie widzę takiej podstawy"

- Po pierwsze minister spraw wewnętrznych nie jest od tego, żeby w ten sposób się wypowiadać - powiedział w rozmowie z Gazeta.pl prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były rzecznik praw obywatelskich, profesor nauk prawnych.- Tu chodzi o immunitet materialny posłów, protest był w ramach działalności poselskiej - dodał.

W takim wypadku, zdaniem Zolla, mogą grozić im co najwyżej kary regulaminowe, ale nie odpowiedzialność karna. - Nie widzę takiej podstawy - podkreślił. - To wypowiedź czysto polityczna - stwierdził prawnik. - Merytorycznie miała wiele braków - ocenił.

"Nie powinien rzucać tego typu tekstów w powietrze"

- Czy blokowanie mównicy rzeczywiście spowodowało, że marszałek nie mógł prowadzić obrad? - pytała prof. Monika Płatek, prawniczka i nauczyciel akademicki. W rozmowie z Gazeta.pl przyznała, że przepisu, na jaki powołuje się Błaszczak, nie ma. - Jeśli ktoś twierdzi, że nastąpiło uniemożliwienie marszałkowi i że to jest przestępstwo, to powinien złożyć zawiadomienie do prokuratury - oceniła. - Nie powinien rzucać tego typu tekstów w powietrze - zaznaczyła Płatek.

- Ktoś, kto taki tekst powiedział i jest obywatelem polskim, do tego na eksponowanym stanowisku, powinien to zgłosić odpowiednim organom - mówiła prawniczka. - Jeżeli tego nie robi, to znaczy, że kpi sobie z prawa i uprawia wrażą politykę, osłabiającą porządek prawny w państwie - podkreśliła.

Kryzys w Sejmie

Posłowie PO i Nowoczesnej protest rozpoczęli 16 grudnia. Blokowanie sejmowej mównicy i okupowanie sali plenarnej było odpowiedzią na wykluczenie z obrad posła PO Michała Szczerby i zmiany w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie. Nowoczesna zawiesiła protest 11 stycznia. Dzień później Grzegorz Schetyna obwieścił, że jego partia również zawiesza blokowanie mównicy "w związku z tym, że udało się przywrócić obecność mediów w parlamencie, możliwość nieskrępowanej relacji".

Więcej o: