Kaczyński protest opozycji nazywa próbą puczu. A dowód? Zamówione kanapki. Komentarze są bezlitosne

"To była próba puczu", mówi w wywiadzie dla tygodnika braci Karnowskich prezes PiS. Jak twierdzi, spiskowcy (opozycja) byli bardzo dobrze przygotowani do tej próby przejęcia władzy, bo zamówili nawet kanapki. Słowa prezesa już skomentowali "puczyści" i dziennikarze.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "wSieci" przekonuje, że protest opozycji i zablokowanie sejmowej mównicy, "to była próba puczu". Co więcej, mówi, że "sygnały o takie możliwej próbie przejęcia władzy" docierały już do PiS wcześniej. Prezes PiS uważa też, że ograniczenia dla dziennikarzy, które wprowadził marszałek Sejmu, były tylko pretekstem dla spiskowców do przeprowadzenia "akcji".

Gdyby nie było sprawy mediów, wymyśliliby coś innego. Byli przygotowani na tę akcję. Zamówili nawet kanapki w Sejmie, mieli gotową scenę i zmobilizowali aktyw przed Sejmem

Opozycja: "Nikt takiego kitu nie przyjmie"

Słowa prezesa o "puczu" i kanapkach komentują politycy opozycji i część dziennikarzy. Tomasz Siemoniak w TVN24 ocenia, że to "desperacka próba mobilizacji własnych zwolenników". - Takiego kitu nikt normalny nie przyjmie. Jarosław Kaczyński, gdy zobaczył 13 grudnia jak mało zwolenników PiS-u przyszło na ich manifestację, postanowił mobilizować swoich zwolenników, którzy obserwując to, co się dzieje w telewizji zaczęli powątpiewać w dobrą zmianę i w to, że jest dla niej masowe poparcie - mówi poseł PO. Jak dodaje, głównym przywódcy puczystów, jest marszałek  Kuchciński: - To on tę sytuację zorganizował, sprowokował i nie umiał jej rozwiązać.

O dowodzie w sprawie, czyli zamówionych w Sejmie kanapkach, pisze też Joanna Kluzik-Rostkowska na Twitterze: "Marszałkowie:Kuchciński, Brudziński ODWAGI! Powiedzcie w końcu JK, że kanapki to był Wasz pomysł. Inaczej przyjdzie zaliczyć Was do puczystów".

Wiceszefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zapowiada ciąg dalszy puczu i zdradza nawet jego datę. "Zaczynamy dyżur. #ToByłPucz dzien 12. Jutro też będzie pucz. Wywołał go Marszałek Puczyński kupując kanapki."

Z kolei była minister nauki Lena Kolarska-Bobińska przypomina, że o puczu pisał już tydzień temu "Nasz Dziennik". I na dowód pokazuje pierwszą stronę gazety.

Dziennikarze: Zamach w Polsce? Tylko na zdrowy rozsądek  

"Jeśli w Polsce doszło do jakiegoś zamachu, to tylko na zdrowy rozsądek" - tak o sprawie niedoszłego puczu pisze Wojciech Szacki z Polityki Insight.

Zdaniem Tomasza Skorego z RMF FM, "gaworzenie o puczu potwierdza, że opozycja umie już wyprowadzić z równowagi nie tylko rozedrganych histeryków wokół, ale i samego naczelnika".

Dziennikarze przypominają też definicję słowa "pucz" w kontekście nadużywanego ostatnio wyrażenia "polec". Według Słownika Języka Polskiego PWN pucz to "zamach stanu dokonany przez grupę wojskowych".

Naczelny tygodnika "Newsweek" posuwa się naprawdę daleko i zdradza, kto dał sygnał do "puczu". "Poseł Szczerba od dawna mi wyglądał na puczystę. 'Muzyka łagodzi obyczaje', to był sygnał do puczu. Ale wódz wszystko przejrzał" - pisze Tomasz Lis na Twitterze.

Wygląda na to, że Jarosława Kaczyńskiego mocno zainspirowała teoria spiskowa, o której jako pierwszy wspomniał poseł Kukiz'15. O przygotowaniach opozycji do "przejęcia władzy" wspomniał Piotr Liroy-Marzec na Facebooku, że dzień przed wydarzeniami w Sejmie zostało zamówionych ok. 1000 kanapek. - Ktoś przeczuwał, że tu się będzie sporo działo - mówił na długo przed prezesem PiS Liroy-Marzec. 

Na koniec przypominamy, że nam wyjaśnienie sprawy spisku z zamówieniem kanapek zajęło zaledwie chwilę. Pisaliśmy o tym w tekście "Wystarczyły dwa telefony, by obalić słowa Liroya i TVP. 'Tysiąc kanapek' jadł nawet PiS".

Zobacz także: Wykluczeni posłowie. Zobacz, za jakie zachowania marszałkowie Sejmu karali dotąd polityków