Na sali plenarnej wśród protestujących obowiązuje grafik. Jest już rozpisany do wtorku. - Staramy się, by na sali było minimum pięć osób. Niektórzy są dwie godziny, inni są sześć, w zależności od tego, komu starczy sił - mówi mi posłanka PO Krystyna Sibińska, która jest jedną z osób koordynujących akcję.
Są jednak i tacy, którzy dyżurują tam od wczoraj. - Jak długo jest pani w Sejmie? - pytam Bożenę Henczycę z PO. - Od wczoraj. Przespałam się dwie godziny w hotelu poselskim - mówi posłanka. Podobnie Monika Rosa z Nowoczesnej, która twierdzi, że spała trzy godziny.
Monika Wielichowska z PO zapewnia, że jest na nogach od wczoraj od godziny siódmej i zamierza odpocząć dopiero około godziny dwudziestej. - W ogóle nie spałam. Przychodzi kryzys, ale jeżeli zaleczy się go kawą, to jest ok - mówi dziarsko.
Poseł Piotr Misiło z Nowoczesnej, który dziś na kilkadziesiąt minut pojawił się w Sejmie, powiedział mi, że na grafiku ma wpisany dwugodzinny dyżur od północy.
Do akcji według zapewnień polityków włączyli się wszyscy posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. W Sejmie pojawił się też m.in. Michał Kamiński z koła Europejscy Demokraci, chęć wzięcia udziału zadeklarował również poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL.
Parlamentarzyści siedzący na sali plenarnej mają sporo wolnego czasu. Dyskutują, udzielają się aktywnie na Twitterze i Facebooku. Przeglądają internet, prasę. Izabela Mrzygłocka twierdzi, że niektórzy czytają też książki. Niestety, posłanka nie potrafiła powiedzieć, jakiego rodzaju literatura króluje obecnie wśród polityków.
Odpisują też wyborcom. Twierdzą, że dostają wiele słów wsparcia. - Ludzie do nas piszą, żebyśmy się trzymali, piszą, że są razem z nami. Każda taka wiadomość to coś niesamowitego - mówi Monika Rosa. Wychodzą też na zewnątrz do osób manifestujących przed Sejmem.
Posłowie, którzy chcą odpocząć, idą do pobliskiego hotelu sejmowego. Pytam, czy zdarzają się drzemki na fotelach na sali plenarnej. Posłowie niechętnie o tym mówią. - Nie, nie widziałam jeszcze śpiących posłów. Fotele nie są wygodne - mówi posłanka Wielichowska. Izabela Mrzygłocka z PO także zarzeka się, że nie ucinała sobie drzemki.
Dopiero Monika Rosa z Nowoczesnej przyznaje, że posłowie czasem przegrywają ze zmęczeniem. - Rzeczywiście czasem ktoś zamknie oczy - mówi. A drzemkom sprzyja półmrok panujący na sali plenarnej. Zostało wyłączone główne oświetlenie, posłom towarzyszy niewielkie światło.
Sejmowe restauracje są nieczynne. Dlatego posłowie organizują sobie jedzenie we własnym zakresie. - Mieszkam w domu poselskim, zostało mi coś w lodówce. Poza tym, byłam dziś na obiedzie wracając z protestu przed Pałacem Prezydenckim - mówi Monika Wielichowska.
Posłowie wymieniają się, więc mają okazję np. do zrobienia zakupów lub do zjedzenia szybkiego posiłku.
Parlamentarzyści mogą też liczyć na pomoc pracowników sejmowych klubów. - Zapewniają nam wodę, herbatę, zamawiają obiady - mówi Monika Rosa. - Radzimy sobie, nikt głodny nie chodzi - zapewnia Izabela Mrzygłocka.
- W gorszej sytuacji są manifestujący przed Sejmem - zaznacza Bożena Henczyca.
Zobacz także: Protest przeciwko ograniczeniu pracy dziennikarzy. Poseł Szczerba wykluczony z obrad