Wydawało mi się, że wolność słowa jest dana nam na zawsze. I nikt, w XXI wieku, w środku Europy, tego prawa dziennikarzom nie może odebrać. Jak się okazało - może
- pisze nasz reporter sejmowy, Tomasz Golonko, który na własnej skórze doświadcza zmian zachodzących w sejmie. Kolejne regulacje mogą utrudnić Polakom dostęp do informacji publicznej. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
- Po zmianie władzy gabinety przestały być dla reporterów dostępne, a za złamanie zakazu straż marszałkowska wyrzucała reportera. Potem narzucono na nas nowe regulacje w kwestii ubioru, a kto ich nie przestrzegał, nie miał prawa do sejmu wejść. Brzmiało to wszystko, jak ponury żart, ale wciąż... żart. Więc dowcipkowaliśmy sobie, wśród dziennikarzy, że zakażą nam też chodzić po sejmie, jeść i palić, a nawet zlikwidują stanowiska naszej pracy, zwane stolikami prasowymi. Sami w te brednie nie wierzyliśmy. Minął rok i żarty się skończyły. Stolika nie będzie, a pukać... to my się możemy w głowę - opisuje.
Na zdjęciu, które opublikował na swoim profilu na Facebooku możecie zobaczyć panią Tolę - legendę sejmową. Pani Tola zajmuje się obsługą dziennikarzy. W parlamencie pracuje od kilku dekad.
Właśnie dlatego Gazeta.pl dołączyła do protestu mediów przeciw ograniczeniom dla dziennikarzy. W piątek 16 grudnia nie zobaczysz na naszej stronie polityków. POD TYM LINKIEM dowiesz się więcej o planowanych zmianach.
ZOBACZ TEŻ: Sejm zamyka się na dziennikarzy. Zakaz nagrywania obrad i ograniczenie poruszania się po budynku