Marek Suski oburzony żartem o "Carycy". I wyjaśnia, dlaczego dał się podejść

Wczorajsza wpadka posła PiS Marka Suskiego na komisji ws. Amber Gold rozbawiła nawet siedzącą obok posłankę Małgorzatę Wassermann. Suski nie zorientował się, że przesłuchiwany sędzia żartuje. Dziś poseł tłumaczy zdarzenie.

Wczorajsze posiedzenie sejmowej komisji ws. afery Amber Gold wywołało sporą wesołość. Marek Suski z PiS pytał gdańskiego sędziego Ryszarda Milewskiego o osoby, które bywały na trybunie VIP podczas meczów Lechii Gdańsk.

- W gdańskim środowisku ta loża uważana jest za coś wyjątkowego. Nawet ważne osoby tam chodziły, wymienia się tutaj panią o pseudonimie Caryca, bardzo wpływowa osoba w gdańskim wymiarze sprawiedliwości - mówił Suski. - Media donoszą, że na stadion miał ją wprowadzić Milewski. Czy znana jest panu ta osoba? - pytał Suski.

Milewski odpowiedział, że jedyna caryca, którą zna, to Katarzyna. - A może pan podać nazwisko? - dopytywał Suski. - Katarzyna Wielka - zażartował Milewski, nawiązując do osiemnastowiecznej cesarzowej Rosji.

Suski: Sędziowie żartują sobie z afery Amber Gold

Poseł PiS odniósł się do sytuacji w programie "Gość Poranka" w TVP Info. - Jest taka caryca w Gdańsku, którą właśnie tak nazywają - wyjaśnił Marek Suski. - To koleżanka Ryszarda Milewskiego, który wprowadzał ją w świat biznesu i polityki, dlatego nie chciał podać prawdziwego nazwiska i obracał w żart - twierdzi polityk.

Zaznaczył, że Katarzyna II Wielka urodziła się w Szczecinie, a wskazywana przez niego "jest z Gdańska i nazywa się Ania". - Jest prezesem jednego z sądów, jest osobą, która od wielu lat rozdaje karty - mówił Suski.

- To jest rzeczywiście daleko kompromitujące, że sędziowie i prezesi sądów są uwikłani w układ biznesowo-prawny, który skończył się katastrofą dla kilkunastu tysięcy obywateli i oni sobie jeszcze z tego żartują - powiedział poseł PiS.