- (Antoniego Macierewicza - przyp. red.) jako szefa MON oceniam bardzo dobrze. Jest energiczny, zdecydowany i nie ma takich oporów we wprowadzaniu zmian (...). Oczywiście, były wpadki takie jak ten nieszczęsny Misiewicz. To się nie powinno było zdarzyć. Choć Misiewicz, mimo braków w wykształceniu, miał naprawdę sporo zasług - przyznał w wywiadzie udzielonym portalowi onet.pl Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zgodził się też, że nie powinno się zmieniać statutu Polskiej Grupy Zbrojeniowej specjalnie dla Misiewicza. - W oczywisty sposób taka sytuacja nie powinna mieć miejsca - zaznaczył Kaczyński.
Dowiedz się więcej:
Jarosław Kaczyński stwierdził, że "wie, że robi się też jakąś straszną sprawę z tego, że Antoni Macierewicz uhonorował Misiewicza złotym medalem". Gdy dziennikarz przypomniał, że złotej wersji medalu "Za Zasługi dla Obronności Kraju" nie dostali nawet niektórzy żołnierze na misjach, poseł wyjaśnił: - Misiewicz zasłużył się w sprawie szczytu NATO w Warszawie.
Bartłomiej Misiewicz jako 20-latek, tuż po katastrofie smoleńskiej, wstąpił do PiS. Od początku współpracował z Antonim Macierewiczem. Już dwa lata później był członkiem Rady Politycznej tej partii. Kiedy PiS objął rządy w 2015 r., został rzecznikiem MON, szefem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza oraz pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego kontrwywiadu NATO. Dziennikarze wytykali mu wówczas, że pracował jedynie w aptece, a także podnosili kwestię jego wykształcenia. Misiewicz odpowiadał, że jego awans był „oparty na dziewięcioletniej pracy, a tym samym zdobytej wiedzy i nabraniu kompetencji”.
We wrześniu 26-latek - bez wymaganego na takim stanowisku wyższego wykształcenia - został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W statucie PGZ dokonano zmian. Był też w radzie nadzorczej ENERGI Ciepło Ostrołęka (zrezygnował po medialnej krytyce). Po publikacji "Newsweeka" wystąpił o zawieszenie funkcji w MON. Jego prośba została spełniona. Zrezygnował też z rady nadzorczej PGZ.
Misiewicz dostał złoty medal za "Za zasługi dla obronności kraju". Wywołało to oburzenie, tym bardziej, że w resorcie pracował zaledwie od kilku miesięcy. Jak tłumaczono tę decyzję? Uzasadnienie otrzymał czytelnik OKO.press, który wystąpił do MON-u o udzielenie informacji publicznej. Czytamy w nim, że polityk wspiera „kultywowanie tradycji niepodległościowych żołnierzy wyklętych i niezłomnych”, "aktywnie uczestniczy w procesie dekomunizacji Wojska Polskiego" oraz "procesie tworzenia wojsk obrony terytorialnej kraju”. Zdaniem ministra, istotne są także osobiste przymioty rzecznika, który "wykazuje dużą inicjatywę i odważnie formułuje opinie". CZYTAJ WIĘCEJ >>>
O przywódcy PiS-u przeczytasz też w książce: "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego. Portret niepolityczny" >>