W swoim "orędziu do narodu" Antoni Macierewicz przekonywał, że decyzja PiS ws. kontrowersyjnego projektu ustawy o aborcji była tak naprawdę "ratowaniem kobiet przed nienawiścią, którą zostały zatrute". Jego słowa miały wybielić partię Jarosława Kaczyńskiego po tym, jak w ciągu zaledwie kilku dni diametralnie zmieniono strategię.
ZOBACZ TEŻ: Na początku kpili. A co mówią teraz? Tak się zmieniały reakcje prawicy na strajk kobiet [GRAFIKA]
Kalendarium komentarzy prawicy Marta Kondrusik
Szef MON stwierdził również, że "cała wiedza mówiła nam (partii PiS - red.), że podniesienie ręki za tą ustawą jest działaniem przeciwko życiu". I właśnie te słowa nie spodobały się posłance Annie Sobeckiej na tyle, że teraz napisała list do Antoniego Macierewicza.
6 października br. to dzień, który niechlubnie zapisze się na kartach historii Polski jako ten, w którym zaprzepaszczono szansę obrony najbardziej bezbronnych, polskich nienarodzonych dzieci
Dalej Sobecka pisze wprost o tym, co sądzi o wypowiedzi szefa MON: "W tym kompromitującym dla Pana Ministra i części moich kolegów dniu nie skorzystał Pan Minister z prawa do milczenia. Wręcz przeciwnie. W cotygodniowym felietonie dla Telewizji Trwam próbował Pan Minister wybielić się, a nawet obrócił to haniebne wydarzenie w sukces". I dodaje:
Wypowiedź Pana Ministra jest nie tylko niegodziwa i kłamliwa, ale to także policzek w twarz wymierzony blisko pół miliona obywatelom, którzy podpisali się pod projektem ustawy.
Swoją wypowiedzią zlekceważył Pan Minister ponad 200 tys. osób, które szły w Marszach dla Życia, oraz kilkudziesięciu parlamentarzystów, którzy bronili nienarodzonych dzieci.
Sobecka zastanawia się, "czy jest sens wspólnej pracy" w jednym klubie poselskim z szefem MON. "Mając na uwadze powyższe, w imieniu tych wszystkich osób, które zaangażowały się w ochronę życia poczętego, oczekuję publicznych przeprosin od Pana Ministra" - apeluje.