"Wiadomości" cofnęły się do 2009 roku. Pod lupę wzięły byłego ministra skarbu, Aleksandra Grada (PO). Reporter Bartłomiej Graczak informował dziś w swoim materiale o umowie, z której wynika, że firma związana z Małgorzatą Grad, żoną ministra, zarobiła prawie 25 mln zł. Chodziło - jak mówił reporter - o przetarg na system informatyczny dla karpackiego oddziału Polskiej Spółki Gazownictwa.
Czy doszło do nieprawidłowości? Na razie nie wiadomo. Jak zaznaczył występujący w materiale dziennikarz "Faktu", wykaże to audyt. W przesłanym TVP oświadczeniu spółka podkreśliła, że wybór konsorcjum, w skład którego weszła, odbył się "zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych".
W dalszej części materiału reporter "Wiadomości", powołując się na "Fakt", zaprezentował listę - jak określono - "znajomych, członków rodziny oraz współpracowników, którzy - dzięki znajomości z Gradem - otrzymali wysokie stanowiska w spółkach".
Jeśli opozycja mówi o złotych dzieciach PiS-u, to można mówić o czarnych owcach PO i taką czarną owcą jest właśnie Aleksander Grad
- skomentował na koniec Wojciech Surmacz z "Gazety Bankowej".
Po głośnej sprawie Bartłomieja Misiewicza, zawieszonego obecnie rzecznika MON, media publikują kolejne przykłady osób powiązanych z PiS, które zostały zatrudnione na stanowiskach nie odpowiadających ich doświadczeniu. Nowoczesna ogłosiła nawet akcję #Misiewicze - w jej ramach zbiera i publikuje przypadki osób, które - jak piszą - "dostały swoje stanowiska przede wszystkim ze względu na swoje powiązania polityczne w PiS a nie kompetencje".
W sierpniu tego roku Misiewicz został odznaczony przez Antoniego Macierewicza Złotym Medalem "Za zasługi dla obronności kraju", co wzburzyło środowisko wojskowe. We wrześniu 26-latek bez wyższego wykształcenia został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W statucie PGZ dokonano zmian. Był też w radzie nadzorczej ENERGI Ciepło Ostrołęka (zrezygnował po medialnej krytyce). Po publikacji "Newsweeka" z kolei wystąpił o zawieszenie funkcji w MON. Jego prośba została spełniona. Zrezygnował też z rady nadzorczej PGZ.