Dwa obywatelskie projekty ustaw dotyczące aborcji były dziś poddane głosowaniu w Sejmie . Jeden z nich całkowicie zakazuje aborcji, drugi liberalizowałby dotyczące jej przepisy.
Oba uzyskały setki tysięcy podpisów obywateli. Zarówno w kampanii wyborczej, jak i jeszcze całkiem niedawno, politycy PiS obiecywali, że projekty obywatelskie nie będą od razu odrzucane przez Sejm.
- Każdy projekt obywatelski będzie kierowany do dalszych prac - mówiła przed miesiącem rzecznik klubu PiS Beata Mazurek. Jednak tak się nie stało.
Tuż przed głosowaniem nad projektem "Ratujmy kobiety" głos zabrał wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z PiS.
- W kampanii wyborczej obiecaliśmy, że żaden obywatelski projekt nie wyląduje w koszu bez procedowania. Zdecydowaliśmy się tej obietnicy dotrzymać bez względu na to, że radykalnie nie zgadzamy się z tym projektem - powiedział Terlecki.
- W naszym klubie nie ma dyscypliny w głosowaniu - stwierdził chwilę później, a z sali rozległy się śmiechy. - Kierownictwo klubu będzie głosować za tym, żeby projekt trafił do komisji. Ale niech nikt nie ma złudzeń, że on przejdzie - zapewnił.
I rzeczywiście, Jarosław Kaczyński, Terlecki i i 41 innych posłów PiS zagłosowało przeciw odrzuceniu ustawy. Jednak 176 był za jego odrzuceniem. Wraz z nimi zagłosowało prawie 50 posłów opozycji i ostatecznie ustawa trafiła do kosza.