Macierewicz tłumaczy Misiewicza: "Chciał mieć wolne ręce w obronie swojej czci". I oskarża...

Szef MON w programie "Minęła 20" w TVP Info rozpływał się nad przymiotami Bartłomieja Misiewicza. Tłumaczył też, czemu jego były rzecznik i b. członek rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej zrezygnował z funkcji.

- Potrzebny był uczciwy, zdecydowany człowiek, który będzie reprezentował ministra obrony narodowej tak, jak minister sobie tego życzy. Pan Misiewicz dawał gwarancję, że tak będzie - tak w wieczornym programie TVP Info Antoni Macierewicz tłumaczył obecność Barłomieja Misiewicza w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

A jak tłumaczył jego rezygnację z funkcji? 

Zrezygnował, chcąc mieć wolne ręce w bronieniu swojego honoru, swojej czci, swojego stanowiska. Jest człowiekiem, który został w sposób nieprawdopodobnie szkalujący opisany, zupełnie niezgodny z prawdą. Został pomówiony

- ocenił szef MON, odnosząc się do publikacji "Newsweeka". Według informacji gazety Misiewicz sugerował załatwienie posad za współpracę z PiS. 

Następnie Macierewicz nawiązał do listu posłów PiS w obronie Misiewicza, który opisywaliśmy wczoraj. Ręczyli za młodego współpracownika Macierewicza i przekonywali, że nie było próby" korupcji politycznej" w jego wydaniu.

- Dzisiaj już dokładnie wiemy, jak wyglądało spotkanie, w którym zarzucano mu wypowiedzenie słów, mających znaczenie korupcyjne. Wiemy, że tak nie było. Są świadkowie, zarówno pośród radnych, jak i posłów. Oni wszyscy świadczą za tym, że pan Misiewicz tego nie zrobił. Ale on chciał móc udowodnić to, nie wiążąc ze swoją osobą i całym trudnym i nieprzyjemnym procesem Ministerstwa Obrony Narodowej. Bardzo mu za to dziękuję, bo tak powinno się właśnie postępować, jeżeli jest się człowiekiem honorowym i odważnym - rozpływał się Macierewicz.

MON kontra "Newsweek"

Na stronie MON pojawił się dziś komunikat oskarżający "Newsweek" o kłamstwo. "Autorzy paszkwilu, wymierzonego w pana Bartłomieja Misiewicza, mimo zobowiązania, nie przedstawili żadnych dowodów na prawdziwość swoich tez" - czytamy.

Co o Misiewiczu napisał "Newsweek"?

Tygodnik "Newsweek" podał, że rzecznik MON i szef gabinetu ministra obrony Antoniego Macierewicza Bartłomiej Misiewicz proponował radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS, sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu".

Kim jest Bartłomiej Misiewicz?

Bartłomiej Misiewicz już jako 20-latek, tuż po katastrofie smoleńskiej, wstąpił do PiS. Od początku współpracował z Antonim Macierewiczem. Już dwa lata później był członkiem Rady Politycznej tej partii. Kiedy PiS objął rządy w 2015 r., został rzecznikiem MON, szefem gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza oraz pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego kontrwywiadu NATO. Dziennikarze wytykali mu wówczas, że pracował jedynie w aptece, a także podnosili kwestię jego wykształcenia, na co odpowiadał, że jego awans był „oparty na dziewięcioletniej pracy, a tym samym zdobytej wiedzy i nabraniu kompetencji”.

Jakie funkcje pełni Bartłomiej Misiewicz?

W sierpniu tego roku Misiewicz został odznaczony przez Antoniego Macierewicza Złotym Medalem "Za zasługi dla obronności kraju", co wzburzyło środowisko wojskowe. We wrześniu 26-latek bez wyższego wykształcenia został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W statucie PGZ dokonano zmian. Był też w radzie nadzorczej ENERGI Ciepło Ostrołęka (zrezygnował po medialnej krytyce). Po publikacji "Newsweeka" wystąpił o zawieszenie funkcji w MON. Jego prośba została spełniona. Zrezygnował też z rady nadzorczej PGZ.

ZOBACZ TEŻ: Rzecznik MON przywitany z honorami: 'Czołem panie ministrze'

 

Więcej o: