Kilkanaście dni temu 70-latka z Zielonej Góry wyszła ze szpitala. Kiedy wróciła do domu, zasłabła i osunęła się na ziemie. Na podłodze mogła leżeć nawet przez kilka dni - dowiedziała się "Gazeta Lubuska". Jak czytamy, w tym czasie w domu przebywał jej mąż: "Chodził, funkcjonował, musiał widzieć żonę. Nie reagował jednak na to, że leży na podłodze lub nie zdawał sobie z tego sprawy". Kobieta zmarła po przewiezieniu do szpitala, była skrajnie wyczerpana. Sprawą zajmie się teraz prokuratura. Wyjaśniamy okoliczności zdarzenia związanego ze śmiercią kobiety - mówi nadkomisarz Małgorzata Stanisławska.