Dyskusja o katastrofie smoleńskiej. Dziennikarz nie wytrzymał: "Opowiada pan głupstwa!"

W studiu TVN24 wywiązała się dyskusja między europosłem PiS Ryszardem Czarneckim a prowadzącym Andrzejem Morozowskim. Temat dotyczył organizacji lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r.

Trwa proces byłego szefa kancelarii premiera, Tomasza Arabskiego, oraz czterech innych urzędników, którzy organizowali wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Były pracownik kancelarii prezydenta zeznał, że uprzedzał o możliwych problemach z lądowaniem na lotnisku w Smoleńsku.

Stwierdził, że polski MSZ i KPRM naciskały, by prezydent w ogóle nie leciał do Katynia. Jak twierdzi Maciej J., Rosjanie uprzedzali, że "utrzymanie lotniska w pełnej gotowości 10 kwietnia będzie trudne". CZYTAJ WIĘCEJ>>>

Czarnecki: Lech Kaczyński chciał wspólnej wizyty

O sprawie rozmawiał Andrzej Morozowski ze swoimi gośćmi w programie "Tak jest" w TVN24. Na początku wdał się w dyskusję z europarlamentarzystą Prawa i Sprawiedliwości Ryszardem Czarneckim.

Dziennikarz zapytał, czy w świetle nowych zeznań PiS "zmieni podejście do sprawy", Z zeznań wynikało bowiem, że KPRM i MSZ nalegały, by prezydent leciał nie do Katynia, a do Charkowa. Jak twierdził urzędnik, w kancelarii prezydenta w ogóle nie mówiło się o planach wspólnej wizyty Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska.

- Pan sam sobie zaprzecza, panie redaktorze. Pan powiedział, że była sugestia, żeby lot był do Charkowa, więc rzeczywiście mowa była o dwóch oddzielnych wizytach - powiedział Czarnecki. Andrzej Morozowski zaznaczył, że urzędnik nie słyszał o tym, by miało dojść do wspólnej wizyty. -Teraz przekręca pan słowa tego człowieka - powiedział dziennikarz. Czarnecki zareagował błyskawicznie:

Ś.p. Lech Kaczyński chciał, żeby była to oficjalna wizyta państwowa, i prezydenta i prezesa Rady Ministrów w okrągłą 70. rocznicę Katynia

- Ten urzędnik tego nie potwierdza, mówi, że nie było takiej sugestii - odpowiedział Morozowski.

Dziennikarz: To są głupstwa, które pan opowiada

-Teraz pan komentuje jedno zdanie i na tym buduje jedną konstrukcję. Radziłbym poczekać na wyrok sądu. Odpowiedzialność polityczna jest jednoznaczna. Gdyby nasz prezydent RP poleciał wtedy, kiedy leciał pan premier Tusk...

- Ale nie było takiego planu! - zareagował dziennikarz.

-  ...był tam premier Putin i Rosjanie to lotnisko przygotowali znakomicie, bo tam był ich premier Władimir Putin, to nie byłoby tej całej tragedii.

- Z tego wynika, że jakbym ja był prezydentem Rosji, to w ogóle nie byłoby tej całej historii. To jest tak samo niemożliwe, jak niemożliwy był wspólny lot - ironizował Morozowski. Reakcja europosła?

Andrzej Morozowski i prezydent Rosji? Kabaret, przecież to jest sprawa poważna

- Pytam pana o słowa tego człowieka. Pan mi zarzuca kabaretowość, więc ja panu odpowiadam. To są głupstwa, które pan opowiada. Jest urzędnik, który mówi, że nie było planu wspólnego lotu, on nic nie słyszał - powiedział Morozowski.

"Rosjanom było na rękę, żeby prezydent nie leciał z premierem"

- Pan jest impertynencki, pan mnie zaprasza, pan mi przerywa pięciokrotnie - stwierdził europoseł. - Jest urzędnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pracował w jego kancelarii i on zaprzecza tej teorii. Ja pana o to pytam, a pan mówi: "Nie, było tak, jak ja mówię od początku". Nie istnieją dla pana te zeznania? - dopytywał Morozowski. Europarlamentarzysta odpowiedział:

Bardzo wyraźnie podkreślam, że wielokrotnie ze strony kancelarii prezydenta RP publicznie mówiono i mówiło to wiele osób, które na szczęście, Bogu dzięki, żyją, że była wola pana prezydenta, żeby była delegacja wspólna z panem premierem Tuskiem. Na rękę Rosjanom było to, żeby prezydent Kaczyński nie leciał z premierem Tuskiem. To jest fakt polityczny

- A ja panu mówię: przychodzi urzędnik do sądu, zeznaje pod przysięgą, przynosi też dokumenty, które świadczą, że było zupełnie inaczej - nie ustępował prowadzący. - Taka była jego wiedza. A wiedza wyższych urzędników była zupełnie inna, rozleglejsza. Bardzo proszę, by pan szanował swoich gości - mówił Ryszard Czarnecki.

-  Ale on mówi, że ich wiedza pochodziła od wyższych urzędników - powiedział Morozowski. - Wyżsi urzędnicy rozmawiali z ministrem Arabskim, wiceszefem MSZ-u - zakończył Czarnecki.

Więcej o: