We wtorek PiS złożyło projekt zmiany ustawy o zarobkach urzędników i posłów - pensje prezydenta, ministrów i parlamentarzystów miały wzrosnąć o kilka tysięcy złotych. Teraz PiS wycofało się też z kolejnej, drugiej wersji swojej propozycji, według której wynagrodzenie posłów i senatorów miało się nie zmieni; wzrosnąć miały m.in. płace ministrów czy prezydenta. - Odczytaliśmy głosy naszych wyborców, głos Polaków - tłumaczył wnioskodawca projektu, Łukasz Schreiber. - Nie ma żadnego innego projektu PiS w sprawie podwyżek - dodał Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS.
Dowiedz się więcej:
- To był projekt bazowy, o którym mieliśmy rozmawiać. Nie ma jednak przyzwolenia społecznego na tego typu projekty. Odczytaliśmy głosy naszych wyborców, głos Polaków. Dlatego wycofujemy projekt. Powstało wrażenie, że to posłowie chcą dla siebie jakichś podwyżek, dokonać skoku na kasę. Dlatego z tego zrezygnowaliśmy. Dla nas ważniejsze było uregulowanie statusu Pierwszej Damy, uregulowanie statusu prezydentów, specjalistów, podsekretarzy w ministerstwach. Ale nie ma zgody społecznej, nie ma przyzwolenia wyborców. Dla nas to ważne – potrafimy się cofnąć, nikt nic nie dostał - mówił Schreiber. Jego wypowiedź cytuje portal 300polityka.
Początkowo podwyżki mieli dostać wszyscy parlamentarzyści. Kierownictwo PiS zmieniło jednak zdanie. - Po konsultacjach i na polecenie władz partii wycofujemy projekt grupy posłów. Wycofujemy go spod obrad Sejmu. Będzie złożony drugi projekt, który znacząco ogranicza wszystkie podwyżki. Co najważniejsze dla posłów nie będzie żadnych podwyżek. Wycofujemy się z jakiejkolwiek podwyżki dla posłów i senatorów - mówił w Sejmie poseł Łukasz Schreiber.
Zgodnie z projektem posłów PiS pensje najwyższych urzędników: prezydenta, ministrów, sekretarzy stanu, wojewodów etc. miały wzrosnąć o kilka tysięcy złotych. Zmienić miała się jednak nie tylko wysokość zarobków, ale też sposób ich ustalania - miały one być wyliczane z kwoty w budżecie, ale uzależnione od wskaźników gospodarczych. Wynagrodzenie podstawowe miało być wyliczane na podstawie minimalnej i średniej pensji, a tzw. dodatek funkcyjny - przy użyciu algorytmu, uwzględniającego m.in. wzrost PKB w ostatnich latach. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Ustawa zakładała także zwiększenie pensji byłych prezydentów. Obecnie dostają oni ok. 6 tys. zł po tym, jak Bronisław Komorowski podnosił tę kwotę w 2011 roku. Wysokość wynagrodzenia pierwszej damy miała natomiast wynosić 55 proc. wysokości pensji prezydenta - czyli ok. 12 tys. zł. Obecnie pierwsza dama nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia.