Wyskoczył przez okno i krzyczał: "On mnie zabił". Sąsiedzi o tragedii w Górze Kalwarii

Akcja ratunkowa podjęta przez mieszkańców Góry Kalwarii (woj. mazowieckie) zakończyła się niepowodzeniem. Nie udało się uratować zakrwawionego mężczyzny, który wyskoczył z okna jednego z mieszkań. 47-latek z licznymi ranami kłutymi zmarł, mimo reanimacji podjętej przez przypadkowego przechodnia. Policja zatrzymała podejrzanego o napaść.

Do tragedii doszło w niedzielę (19 listopada) około godziny 12 w jednym z mieszkań na parterze zlokalizowanym przy ulicy Księdza Zygmunta Sajny w miejscowości Góra Kalwarii (powiat piaseczyński, woj. mazowieckie). Z lokalu najpierw dobiegły przeraźliwe krzyki, a chwilę później w oknie stanął zakrwawiony mężczyzna.

Zobacz wideo 19-latek driftował na rondzie. Dostał mandat na 3000 zł

Góra Kalwarii. W akcie desperacji wyskoczył przez okno. Wołał: On mnie zabił

Jak wynika z relacji sąsiadów, poszkodowany wołał o pomoc i wyskoczył przez okno, w wyniku czego upadł na beton. - Widziałam sąsiada całego we krwi. Stanął w oknie i krzyczał "Ratunku, pomocy! On mnie zabił". Potem wyskoczył i uderzył całym ciałem o chodnik. Gdy podbiegłam do niego, jeszcze był przytomny. Na ciele miał rany kłute - relacjonowała w rozmowie z "Faktem" kobieta, która była świadkiem zdarzenia. Na miejscu szybko pojawili się inni mieszkańcy, którzy wezwali na pomoc odpowiednie służby. Jeden z mężczyzn, z zawodu strażak, podjął się reanimacji poszkodowanego aż do przyjazdu karetki. Gdy ratownicy medyczni dotarli pod wskazany adres, ranny 47-latek nie dawał już oznak życia. Lekarz pogotowia stwierdził jego zgon.

Miał zaatakować ostrym narzędziem i śmiertelnie ranić 47-latka. Policja zatrzymała podejrzanego

Sprawca ataku na 47-latka zbiegł z miejsca zdarzenia przed przyjazdem służb. Wstępne ustalenia śledczych pozwoliły na zatrzymanie podejrzanego w ciągu kilku godzin od tragedii. - Zatrzymany został 33-letni mężczyzna, który w chwili obecnej został osadzony w PdOz [pomieszczenie dla osób zatrzymanych - red.], gdzie oczekuje na czynności z udziałem prokuratora. W sprawie cały czas gromadzony jest materiał dowodowy - doprecyzowała w rozmowie z Wirtualną Polską asp. Magdalena Gąsowska z policji w Piasecznie. W poniedziałek (20 listopada) funkcjonariusze przekazali akta sprawy do prokuratury.

Więcej o: