Bartłomiej Sochański zabrał głos w sprawie kolizji, w którym uczestniczył. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego opisał dziania policjantów, którzy badali stan jego trzeźwości. Stwierdził, że nie zgodził się na badanie alkomatem, "bo ma takie prawo".
Bartłomiej Sochański powiedział "Super Expressowi", że funkcjonariusze dwukrotnie próbowali zbadać stan jego trzeźwości, a za pierwszym razem sędzia TK się na to zgodził. - Rezultat był "zero". Dopiero gdy podałem legitymację sędziowską, pan policjant zarządził kolejne badanie, wyciągając kolejny alkomat. Powiedziałem, że dziękuję bardzo, skorzystam ze swojego immunitetu - oznajmił.
Sochański zapewnił, że nie znajdował się pod wpływem alkoholu w momencie zdarzenia. - Jestem pewien, że jestem absolutnie trzeźwy, nic nie piłem, nie ma co do tego wątpliwości - przekazał sędzia TK. Dodał, że badanie miało charakter rutynowy i przeszedł je również drugi kierowca uczestniczący w kolizji.
Jak pisaliśmy, do kolizji doszło w poniedziałek 20 listopada około godziny 10 w alei Szucha w Warszawie. Na ulicy, przy której zlokalizowana jest między innymi siedziba TK, zderzyły się dwa mercedesy. Trybunał Konstytucyjny potwierdził, że Bartłomiej Sochański uczestniczył w "zdarzeniu komunikacyjnym". "Bezpośrednio po zdarzeniu, po podjęciu czynności przez policję, sędzia poddał się badaniu alkomatem, który nie wykazał alkoholu w wydychanym powietrzu" - przekazano w oświadczeniu TK.