W sobotę (18 listopada) w Siemianowicach Śląskich (woj. śląskie) po godzinie 17 zapadła się ziemia. W odległości około czterech metrów od pięciokondygnacyjnego bloku przy ulicy Leśnej powstało zapadlisko o głębokości 40 metrów i średnicy 60-80cm. Dziura pochłonęła stojącą w tym miejscu miejską latarnię. Służby zdecydowały o ewakuacji 13 mieszkańców jednej z klatek schodowych budynku.
- Zapadlisko miało miejsce około cztery metry od budynku. Ewakuowane zostało 13 osób w tym dwoje dzieci. Wszystkie osoby znalazły schronienie u swoich rodzin i bliskich - informował rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Siemianowicach Śląskich Sebastian Karpiński. Mimo że konstrukcja bloku nie została naruszona, decyzją Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, w sobotę (18 listopada) budynek został wyłączony z użytku do czasu zakończenia postępowania. Przez kilka dni teren zapadliska zabezpieczany był przez służby miejskie.
Ostatecznie pracujący w urzędzie miasta Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego podjął decyzję o zasypaniu zapadliska. - Zapadła decyzja, że ten otwór będzie jeszcze dzisiaj zabezpieczony i zasypany. Jeżeli Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nie stwierdzi zagrożenia dla mieszkańców to być może pozwoli im jeszcze dziś powrócić do swoich mieszkań - poinformował w poniedziałek (20 listopada) rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Siemianowicach Śląskich Rafał Jakoktochce.
Ustalono, że powstały w ziemi otwór jest otworem pokopalnianym powstałym na skutek działalności górniczej. Według informacji przekazanych przez RMF FM w poniedziałek już w okolicy godziny 13 ulica Leśna została otwarta, a ewakuowani mieszkańcy bloku, mogli powrócić do swoich domów.
Siemianowicki rzecznik przyznał, że 40-metrowe zapadlisko nie było jedynym odkrytym na tym terenie. W minionych dniach w osiedlowych chodnikach pojawiały się inne, mniejsze dziury. - Dwa 20-centymetrowe wgłębienia pojawiły się w tamtym rejonie. My to oczywiście kontrolujemy, jest to zabezpieczone. Nie jest to rzecz nowa. Mieszkańcy zrobili się wyczuleni i patrzą coraz bardziej pod nogi i zwracają uwagę, co jest słuszne. Natomiast nie jest to nic, co by mogłoby komukolwiek zagrażać - podkreślił rzecznik cytowany przez TVN24. W poniedziałek wieczorem mieszkańcy ulicy Leśnej mają się spotkać z prezydentem miasta. Oczekują oni wyjaśnień i zapewnienia, że mogą czuć się bezpiecznie.