Zabójstwo w Puszczykowie. Media: W domu była jeszcze jedna osoba

Ciała trzech osób miały być zamknięte w jednym z pokoi w domu w Puszczykowie. Wszystko po to, by nie dowiedział się o nich 11-letni syn ofiary - wynika z nieoficjalnych informacji, do których dotarł portal wp.pl.

W jednym z mieszkań w Puszczykowie (woj. wielkopolskie) znaleziono w sobotę zwłoki kobiety i dwójki dzieci. Policja przekazała, że w sprawie zatrzymano mężczyznę. Rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak poinformował, że kobieta miała 29 lat, a dziewczynki były w wieku 1,5 roku i 4,5 lat. Borowiak zaznaczył, że "w związku ze sprawą został zatrzymany ojciec dzieci i mąż kobiety". Mężczyzna miał sam zgłosić się do ochrony na pobliskim dworcu i poinformować o popełnionym przez siebie czynie. Dopiero wtedy służby przystąpiły do przeszukania domu, gdzie odkryto zwłoki. 

Zobacz wideo Adam Wajrak: Jest mało prawdopodobne, żeby kierowca ciężarówki, jadąc z taką prędkością, nie zauważył żubra

Z nieoficjalnych informacji wp.pl wynika, że ciała trzech osób miały być zamknięte w jednym z pokoi w domu. "Tak, by nie dowiedział się o nich 11-letni syn ofiary. 42-letni ojczym przez kilka dni miał wmawiać mu, że 'jego mama z dziewczynkami wyjechała'. A to oznacza, że zbrodnia mogła zostać popełniona dużo wcześniej" - czytamy w portalu.

- Przeprowadzamy oględziny, ale także ustalamy wszystkie szczegóły, które pozwolą ustalić, co się wydarzyło, z jakiego powodu ten mężczyzna mógł dokonać tego zabójstwa, bo nie ukrywam, że jest on osobą podejrzewaną o ten czyn - mówił Borowiak w sobotę wieczorem na antenie Polsat News. Mężczyzna zostanie przesłuchany prawdopodobnie w poniedziałek.

Zabójstwo w Puszczykowie. Sąsiedzi: Normalna rodzina, dzieci zawsze uśmiechnięte

- To była normalna rodzina. Zero agresji. Sześć lat temu przeprowadzili się tu z Ukrainy - mówi jeden z sąsiadów rodziny w rozmowie z wp.pl. Przekazał on również, że dom, w którym mieszkali, był wynajmowany. - Jesteśmy zdruzgotani. Dzieci zawsze były zadbane, uśmiechnięte. Nic nie wskazywało, że może dojść do takiej tragedii - dodaje. Ojciec dzieci pracował w restauracji naprzeciwko. Kilka miesięcy temu zwolnił się i podjął zatrudnienie w firmie cateringowej.

Więcej o: