Marcin Mastalerek z Kancelarii Prezydenta obwieścił, że w poniedziałek wieczorem prezydent Andrzej Duda wygłosi orędzie, w którym ogłosi "decyzję w sprawie pierwszego kroku". Wpis jest na tyle enigmatyczny, że trudno powiedzieć, co tak naprawdę powie prezydent. Faktem jest jednak, że dzieje się to w trakcie wciąż trwających rozmów dotyczących stworzenia koalicyjnego rządu między KO, Trzecią Drogą a Lewicą, czyli partiami, które w nowym Sejmie zdobyły większość 248 mandatów. Czy niespodziewana decyzja o orędziu zmienia coś w planach polityków opozycji?
Nie planujemy niczego przyśpieszać
- poinformowała Gazeta.pl Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Polski 2050.
W ubiegłym tygodniu nieoficjalnie podawano, że umowa zostanie ogłoszona w poniedziałek 6 listopada. Następnie mowa była o wtorku 7 listopada. Z kolei w poniedziałek media podały kolejną datę - czwartek 9 listopada. Karpa-Świderek nie potwierdziła tych informacji, przekazała nam jedynie, że data wciąż nie została ustalona.
Wybory wygrał PiS, zdobył jednak tylko 194 mandaty. Mimo to Mateusz Morawiecki twierdził ostatnio, że będzie w stanie utworzyć nowy gabinet ministrów. Jednak jak informuje "Gazeta Wyborcza", podczas niedawnego spotkania ze służbami szef MSWiA Mariusz Kamiński miał mówić w taki sposób, jakby PiS już wiedziało, że przesądzone jest powierzenie misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi.
Politycy powiązani z Prawem i Sprawiedliwością wskazywali niejednokrotnie, że dotychczas na stanowisko premiera wybierany był przedstawiciel proponowany przez zwycięskie stronnictwo. Ponadto decyzja o tym, komu ma zostać powierzona decyzja o stworzeniu rządu, może być rozgrywką partyjną. Komentatorzy i politycy zwracają uwagę, że Andrzej Duda może powalczyć o władzę w PiS, a w takim wypadku nie może od razu powierzyć misji tworzenia rządu Donaldowi Tuskowi.
Prezydent ma zupełnie szczególny moment swojej kadencji, moment dużej władzy. Jak rozumiem, próbuje to rozegrać, żeby zrobić z tego jakiś zysk polityczny
- skomentował informację o orędziu Adam Bodnar w "Porannej Rozmowie Gazeta.pl".
Politycy i zwolennicy koalicji wskazują jednak, że desygnowanie Mateusza Morawieckiego byłoby "marnowaniem czasu". Mówił o tym sam kandydat opozycji na premiera. Donald Tusk w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że "czas jest w tej chwili bezcenny dla Polski" oraz że ma ogromne znaczenie między innymi dla odblokowania środków z KPO.
Z pewnością najbardziej zaskakującym scenariuszem byłoby wskazanie innego kandydata na stanowisko szefa Rady Ministrów. Gdyby Andrzej Duda zdecydował, że sytuacja wymaga znalezienia kompromisu, mógłby zdecydować o wyznaczeniu polityka innego stronnictwa. Opcja ta zdaje się bardzo mało prawdopodobna, ale wciąż mieści w ramach możliwych scenariuszy. Na kogo mógłby wówczas paść wybór? Być może na Władysława Kosiniaka-Kamysza. Sam Mateusz Morawiecki w sobotniej rozmowie z portalem Interia stwierdził w końcu, że widziałby się w rządzie, którego premierem jest obecny szef ludowców.