W szpitalu zmarł pięciolatek zaatakowany przez nożownika w Poznaniu. 71-letni mężczyzna zaatakował grupę przedszkolaków będących na spacerze z opiekunkami. Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak przyznał, że dla dalszych działań funkcjonariuszy kluczowe jest to, że napastnik został zatrzymany.
Policja nie ustaliła jeszcze, czy napastnik był w jakikolwiek sposób związany z chłopcem lub jego rodziną. Mężczyzna jest w trakcie badań medycznych. Po otrzymaniu opinii medyków zostanie przewieziony do komisariatu Poznań-Grunwald, gdzie będą przeprowadzane dalsze działania policji. Rzecznik policji poinformował również, że na miejscu będzie prowadzone szczegółowe śledztwo dotyczące zdarzenia. Według nieoficjalnych informacji przed atakiem mężczyzna miał krzyczeć "Ave Putin" - poinformował "Super Express".
O śmierci chłopca poinformował prof. dr hab. n. med. Przemysław Mańkowski z Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej ze Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu. To tam pięciolatek został przetransportowany po ataku.
Do ataku doszło 18 września około godz. 10.20 na poznańskim Łazarzu. Mężczyzna z nożem zaatakował grupę przedszkolaków będących na spacerze z opiekunkami. Dzieci miały zmierzać na pobliską pocztę, aby wysłać pocztówki.
Według lokalnych mediów dźgnął wówczas nożem pięcioletniego chłopca w klatkę piersiową. Jak poinformowała policja "sprawca został zatrzymany przez przechodzącą obok miejsca tego zdarzenia policjantkę w czasie wolnym od służby"- przekazano na portalu X.