Wypadek na A1. Szef MSWiA: Sebastian M. zatrzymany. Kierowca BMW miał wpaść na lotnisku w Dubaju

Sebastian M., podejrzewany o spowodowanie wypadku na A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, został zatrzymany - potwierdził szef MSWiA. Wcześniej informację tę przekazał Krzysztof Rutkowski.

"Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich wspierała lokalną Policję która dokonała dziś zatrzymania poszukiwanego Sebastiana M. [szef MSWiA podaje pełne nazwisko - red.]. Zadania realizowane były w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową" - napisał Mariusz Kamiński w serwisie X (dawniej Twitter).

Zobacz wideo 36-latek jadący obwodnicą Góry Kalwarii na liczniku miał 203 km/h

"Obiecałem, że przed sprawiedliwością nie ucieknie i zrobimy wszystko by kierowca BMW, podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, został zatrzymany. I tak się stało. Został zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich" - podkreślił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Wcześniej informację tę przekazał Krzysztof Rutkowski. - Do zatrzymania doszło na lotnisku w Dubaju, gdy próbował przekroczyć tamtejszą granicę na podstawie fałszywych dokumentów niemieckich - powiedział "Super Expressowi".

Przypomnijmy, wcześniej w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim Bartosz Tiutiunik, adwokat Sebastiana M., złożył wniosek o list żelazny dla swojego klienta. To specjalny dokument, który daje gwarancję dla oskarżonego na pozostanie na wolności do czasu prawomocnego zakończenia procedury karnej. W oświadczeniu prawnik pisał też, że kierowca BMW "obawia się, że postępowanie w stosunku do niego nie będzie obiektywne, sprawiedliwe i uczciwe".

Wypadek na A1 z udziałem BMW. Zginęła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletni chłopiec

Do tragicznego wypadku na A1 doszło 16 września w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Zginęła wówczas cała rodzina: Martyna, Patryk i ich pięcioletni syn Oliwier. Początkowo policja nie ujawniała, że w zdarzeniu mógł brać udział inny pojazd. Dopiero internauci, którzy w mediach społecznościowych masowo udostępniali filmy świadków zdarzenia, skłonili służby do zabrania głosu w sprawie.

W efekcie po dwóch tygodniach od wypadku policja wydała list gończy za Sebastianem M., który miał 16 września jechać z prędkością co najmniej 253 km/h i przyczynić się do wypadku na A1. Wcześniej poinformowano natomiast, że 32-latkowi postawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nieoficjalnie media przekazały, że mężczyzny już wtedy mogło nie być w kraju. Według mediów Sebastian M. miał przebywać na Dominikanie, z którą Polska nie ma podpisanej umowy ekstradycyjnej. Ostatecznie okazało się, że znalazł się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

We wtorek rodzina ofiar tragicznego wypadku na A1 złożyła do prokuratury wniosek o zmianę kwalifikacji prawnej czynu, za który ścigany był Sebastian M. Bliscy zmarłych chcą, by czyn popełniony przez 32-latka uznać za zabójstwo.

Więcej o: