Sytuacja została nagłośniona w mediach społecznościowych przez jednego z użytkowników publicznej grupy LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. Stojący od kilku miesięcy na środku ulicy Tymienieckiego w Łodzi pachołek wpadł do dziury, przed którą początkowo ostrzegał. Przy zapadlisku o głębokości ponad metra, które wchłonęło czerwono-biały słupek, postawiono kolejny pachołek. Drogowcy przyznali, że będą próbowali naprawić szkody, jednak może się to okazać niezwykle kosztowne.
- Nie za bardzo wierzyłem, że taka sytuacja ma tam miejsce, dlatego w poprzedni piątek pojechałem zobaczyć to na żywo. Pachołek wystawał wtedy jeszcze poza jezdnię. Jak pojechałem tam jeszcze raz, to okazało się, że już został "wchłonięty". Przecież to bardzo niebezpieczna sytuacja - opowiadał w rozmowie z łódzką "Gazetą Wyborczą" autor posta Grzegorz Korzekwa.
Wewnątrz otworu w nawierzchni znalazł się cały mierzący ponad 130 cm słupek ostrzegawczy. Oznacza to, że zapadlisko ma minimum 1,5 m głębokości. Mieszkańcy Łodzi obserwowali postępujące zjawisko, które od małej dziurki zmieniło się w poważny problem. Biorąc pod uwagę skalę zagrożenia reakcja władz, jak podkreślał Jarosław Kostrzewa, członek z grupy LDZ Zmotoryzowani Łodzianie, wydaje się być niewystarczająca.
Tuż obok poprzedniego, zapadniętego już pachołka stanął kolejny. - Dla naszych urzędników chyba to wystarczy, że postawili drugi słupek i można jeździć dalej. Poczekamy do zimy i pewnie ktoś tam rzuci z taczki masę bitumiczną, albo po prostu zamkną całą ulicę, bo przecież tak można w Łodzi robić - podkreślił Kostrzewa cytowany przez portal tvn24.pl.
Rzecznik Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi, Tomasz Andrzejewski, wyjaśnił, że problem jest znacznie bardziej skomplikowany, a ubytku nie da się tak łatwo załatać. Jak podano w oficjalnej wiadomości przesłanej redakcji portalu tvn24.pl, "w pierwszej kolejności sytuację sprawdził Zakład Wodociągów i Kanalizacji, a następnie inne jednostki miasta". Szukano przyczyny zapadliska, którą okazało się "uszkodzenie starego, nieużywanego, pofabrycznego kanału". Jak poinformował rzecznik, "naprawa nawierzchni wymaga dużego, kosztownego zakresu prac, dlatego nie została jeszcze wykonana i jest w trakcie przygotowania". Podkreślił jednak, że zostanie ona wykonana, jak tylko będzie możliwa.