Sfora psów dotkliwie pogryzła 18-latkę. Ledwo przeżyła ten atak. Są zarzuty dla właściciela agresywnych zwierząt

Prokuratura Okręgowa w Sieradzu postawiła zarzuty właścicielowi kilkunastu psów, które dotkliwie pogryzły 18-latkę w okolicach Łaska (woj. łódzkie). Ciężko ranną nastolatkę odnalazł w rowie przypadkowy przechodziień. Dziewczyna przez kilka kolejnych dni walczyła o życie w szpitalu. Mężczyzna, któremu postawiono zarzuty w tej sprawie twierdzi, że to nie były jego psy.

Do zdarzenia doszło w maju ubiegłego roku w rejonie Mikołajówka w okolicy Łasku (woj. łódzkie). To tam 18-letnia Weronika w drodze na przystanek autobusowy została zaatakowana przez sforę kilkunastu agresywnych psów, które poszarpały jej ciało. Nastolatkę z ponad setką ran znalazł w rowie przypadkowy przechodzień. Mężczyzna wezwał pogotowie, które przetransportowało dziewczynę do specjalistycznej kliniki Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Po ponad roku od tragicznego zdarzenia, kiedy nastolatka wciąż potrzebuje leczenia oraz rehabilitacji i kolejnych operacji plastycznych, właściciel zwierząt usłyszał zarzuty. 

Zobacz wideo Ile lat trzeba oszczędzać, żeby kupić mieszkanie? Analizuje Kasia Gandor

Właściciel psów, które pogryzły nastolatkę usłyszał zarzuty. Twierdzi, że to nie były jego psy

W sprawie ataku sfory agresywnych psów na nastolatkę śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Łasku. Ustalono wówczas właściciela zwierząt. Podejrzany Stanisław D. zeznał jednak, że to nie jego psy pogryzły dziewczynę. Mimo tych zapewnień ze strony mężczyzny, jak przekazało 2 października Radio Zet, powołując się na "Dziennik łódzki", właściciel psów usłyszał zarzut niezachowania ostrożności przy chowaniu zwierząt i wypuszczenia ich bez możliwości kontroli poza teren posesji. 

- W ten sposób Stanisław D. doprowadził do nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej - powiedziała Jolanta Szkilnik, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. - Podejrzany nie przyznał się do zarzuconego mu czynu i złożył wyjaśnienia, w których zaprzeczył temu, aby to jego psy miały pogryźć pokrzywdzoną - dodała Szkilnik. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę nadal jest w toku. Podejrzanemu mężczyźnie grozi do 3 lat pozbawienia wolności. 

Agresywne zwierzęta zostały odłowione

Niedługo po otrzymaniu zgłoszenia o pogryzionej nastolatce służby przystąpiły do obławy na watahę psów. Brali w niej udział policjanci, strażacy z OSP, a także żandarmeria wojskowa. Po kilku dniach, z pomocą wyspecjalizowanych w odławianiu zwierząt pracowników służb udało się schwytać łącznie około 20 psów. Trafiły do lokalnego schroniska.

Według informacji przekazanych przez portal tvn24.pl to nie był pierwszy atak psów na ludzi w okolicach Łasku. Burmistrz Gabriel Szkudlarek, twierdził jednak, że nie otrzymywał wcześniej żadnych sygnałów o tym, że na terenie gminy mogą biegać agresywne psy. - Jestem trochę zaskoczony, bo niektórzy wiedzieli o tym, że taka wataha jest, ale nie sygnalizowali tego. U jednej z mieszkanek psy zagryzły trzy kozy, kobieta o tym fakcie poinformowała nas dopiero, kiedy dowiedziała się o pogryzieniu dziewczyny - twierdził Szkudlarek. 

Więcej o: