Dwaj kierowcy jechali po 200 km/h. "Chciałem sprawdzić jego możliwości", bo "ma 500 koni pod maską"

Katarzyna Rochowicz
Policja w Piasecznie poinformowała o 49-letnim mężczyźnie, który jechał po mieście z prędkością do 200 kilometrów na godzinę. Z kolei inny kierowca na liczniku miał 203 kilometry na godzinę. Obaj zostali ukarani mandatem w wysokości 2500 złotych. Policja zwraca uwagę, że nadmierna prędkość jest dalej jedną z najczęstszych przyczyn wypadków.

Policja w Piasecznie (woj. mazowieckie) poinformowała w poniedziałek o dwóch niebezpiecznych incydentach na drodze. 49-letni mężczyzna na al. Krakowskiej w Tarczynie (powiat piaseczyński) jechał z prędkością do 200 kilometrów na godzinę. Z kolei 36-latek jechał obwodnicą Góry Kalwarii (powiat piaseczyński) na liczniku miał 203 kilometry na godzinę. Obaj poruszali się samochodem marki Audi. 

Zobacz wideo 36-latek jadący obwodnicą Góry Kalwarii na liczniku miał 203 km/h

Piaseczno. Jechali po 200 km/h. Policjanci ukarali ich wysokim mandatem

"Mężczyzna tłumaczył mundurowym, że 'ma 500 koni pod maską', a dwa dni temu odebrał auto, więc chciał sprawdzić jego możliwości" - relacjonuje policja. Mężczyźni zostali ukarani mandatem w wysokości 2500 złotych. Na konto każdego z kierujących policjanci dopisali także 15 punktów karnych.

"Jedną z najczęstszych przyczyn wypadków drogowych wciąż jest nadmierna prędkość. Pamiętajmy o tym, że sytuacja na drodze bardzo często zmienia się dynamicznie, mogą wystąpić okoliczności, w których konieczna będzie szybka reakcja, a lekceważenie obowiązujących przepisów, w tym ograniczeń prędkości może doprowadzić do tragedii" - zaznacza policja.

Policja przypomina, że "praw fizyki nie da się oszukać, a szybko zawsze oznacza - niebezpiecznie". - Wielu groźnych zdarzeń na drogach można by uniknąć, gdyby kierujący, niezależnie od wieku, częściej myśleli o potencjalnych skutkach ryzykownej jazdy. Przede wszystkim powinni pamiętać, że wraz ze wzrostem prędkości panowanie nad pojazdem staje się trudniejsze. Wydłuża się droga hamowania, a jednocześnie skraca czas niezbędny na odpowiednią reakcję w sytuacji zagrożenia - przekazała st. asp. Magdalena Gąsowska.

Kierowca wyścigowy: Autostrada to nie tor wyścigowy

O niebezpieczeństwie związanym z poruszaniem się z wielką prędkością na autostradzie rozmawialiśmy w Gazeta.pl z kierowcą wyścigowym Rafałem Rulskim. Kierowca bmw, który prawdopodobnie spowodował tragiczny wypadek na A1 w połowie września - zdaniem biegłego - poruszał się z prędkością co najmniej 253 kilometrów na godzinę. - Autostrada to nie tor wyścigowy. Żeby jeździć z taką prędkością [253 km/h - red.] po torze wyścigowym, to od tego są specjalistyczne samochody, które posiadają klatkę, specjalne zawieszenie, specjalne hamulce, pasy sześciopunktowe i tym podobne rzeczy, ale to jeśli chodzi o tor wyścigowy - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Rafał Rulski.

- Takie prędkości i wyższe można tam uzyskiwać, ale podkreślam - jest to tor wyścigowy. Z autopsji wiem, że takie prędkości niestety ludzie rozwijają na zwykłych drogach i jeżdżą nieprzepisowo i to jest niedopuszczalne - zaznaczył. - Niestety na drodze można spotkać wielu takich nieodpowiedzialnych kierowców - powiedział ekspert i zaapelował o rozsądek na drodze.

Więcej o: