O zdarzeniu w Rakowie w Wielkopolsce powiadomiono Żandarmerię Wojskową, śledztwo prowadziła prokuratura w Koninie. Służby wykluczyły, by przedmiot był elementem statku powietrznego. Według śledczych jest elementem maszyny rolniczej, a dokładnie koło zamachowe silnika - informuje RMF24. Biegli podkreślili, że nie jest to seryjna i oryginalna część, ale element wykonany własnym sumptem przez rolnika. Śledztwo umorzono.
Prokuratorzy z Konina, którzy przez niemal sześć miesięcy prowadzili śledztwo, podkreślili, że nie było realnego zagrożenia dla mieszkańców, bo na poddaszu w momencie uderzenia przedmiotu nikogo nie było. Po ustaleniach, o których informuje rozgłośnia, śledztwo w całości umorzono, również wątek dotyczący wyrządzenia szkody w mieniu. Nie dopatrzono się bowiem aby ktokolwiek działał z premedytacją. Jedyną niewyjaśnioną okolicznością pozostaje, do jakiej maszyny należała ta część.
Przypomnijmy, że 4 kwietnia wczesnym popołudniem metalowy przedmiot spadł na budynek mieszkalny w Rakowie w Wielkopolsce. Spowodował duże uszkodzenia dachu - przebił go i wpadł do środka. Nikomu nic się nie stało. O tym zdarzeniu informowało RMF FM, które rozmawiał z właścicielem domu. Mężczyzna wspomina, że gdy doszło do zdarzenia, był w pracy, w domu przebywał jednak jego syn. - Byłem w pracy. Syn akurat był w domu. Napalił w piecu w kotłowni. Poszedł do góry. Włączył muzykę i po chwili coś huknęło. Nie wiedział, co się stało. Biegał po domu. Wyszedł na podwórko, popatrzył - nic nie ma. Poleciał do kotłowni. Myślał, że może piec huknął - mówi rozmówca rozgłośni.
Prokuratura zwróciła się z prośbą do Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych o opinię i pomoc w ustaleniu, jaki obiekt spadł w kwietniu na dom w Rakowie.
***