Brutalnie zamordowali starsze małżeństwo na Grochowie. Jest wyrok

Hanna Dobrowolska
Andrzej P. resztę życia ma spędzić w więzieniu za zaplanowanie i zlecenie zabójstwa swojej ciotki i jej konkubenta - taki wyrok zapadł w poniedziałek przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. 56-latek wynajął kilerów, którzy w lutym 2020 roku udusili parę emerytów w ich własnym mieszkaniu. Motyw był wyjątkowo podły - chodziło o przejęcie majątku seniorki.

Andrzej P. został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Sąd odebrał mu prawa publiczne na dziesięć lat. Orzekł też, że musi oddać wnuczkom zamordowanej Jadwigi 118 tysięcy dolarów oraz zapłacić 20 tysięcy zł zadośćuczynienia. Krzysztof Z. i Mirosław G., którzy - w zamian za obiecane wynagrodzenie - podjęli się zamordowania seniorów, usłyszeli 25-letnie wyroki. Poniedziałkowa decyzja sądu nie jest prawomocna.

Zwłoki 84-letniej Jadwigi i jej partnera, 86-letniego Ryszarda znaleziono w połowie lutego 2020 r. w mieszkaniu pokrzywdzonej przy ulicy Osowskiej w Warszawie. O tym, że seniorom mogło przytrafić się coś złego, poinformowała służby przyrodnia siostra pani Jadwigi. Kobiety były w stałym kontakcie, a w ostatnich dniach nie mogła się dodzwonić do żadnego z mieszkających na Grochowie seniorów. Mieszkanie było zamknięte. W środku głucha cisza.

Zobacz wideo Rozmowa z policjantami CBŚP

13 lutego policja w asyście straży pożarnej dostała się do mieszkania przez okno w łazience. Zwłoki Jadwigi i Ryszarda leżały na łóżku w sypialni, były przysypane stertą ubrań. Mieszkanie wyglądało na splądrowane.

Syn z mafii ożarowskiej

- Ta sprawa jest o tyle nietypowa, że jeszcze przed zabójstwem pokrzywdzeni wskazywali, kto może być sprawcą. Jadwiga P. złożyła zawiadomienie, że się obawia Andrzeja P. i w tamtej sprawie zgromadzono szereg dowodów wskazujących na motyw późniejszego zabójstwa - stwierdziła sędzia Katarzyna Religa z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, uzasadniając ustnie ogłoszony w poniedziałek wyrok.

Jadwiga zamieszkała ze swoim partnerem na Pradze-Południe pod koniec 2018 roku. Przez jakiś czas mieszkała też z nimi jej siostra Janina, która miała się nią opiekować. Kobieta nakłoniła schorowaną siostrę, by ta przepisała swój majątek na nią i jej syna Andrzeja P. Jadwiga miała jeszcze innych krewnych, ale wnuczki nie utrzymywały z nią kontaktu i zdecydowała się je wydziedziczyć.

Młodsza siostra mówiła ponoć Jadwidze, że przepisanie nieruchomości na Andrzeja będzie najlepszym rozwiązaniem, bo Andrzej ma kryminalną przeszłość, znajomości w mafii ożarowskiej i lepiej robić tak, jak sobie życzy. Z materiałów śledztwa wynika, że Andrzej P. miał zmuszać emerytkę do wizyt u notariusza, dawać gotowe dokumenty do podpisania i zabronić zadawania pytań, "bo coś jej się może stać".

Janina przejęła w ten sposób 86-metrowe mieszkanie przy ul. Osowskiej, 50-metrowe mieszkanie przy Igańskiej, oddała pełnomocnictwa do sprzedaży działki w gminie Wiązowna wartej ok. pół miliona złotych. Formalności zakończyły się na początku 2019 roku, ale kilka miesięcy później siostry pokłóciły się, Andrzej P. zaczął już wyprzedawać przejęty majątek.

Złoto zabezpieczone w mieszkaniu na GrochowieZłoto zabezpieczone w mieszkaniu na Grochowie fot. policja

Według zeznań pokrzywdzonej złożonych niedługo przed śmiercią, 56-latek ukradł jej też 118 tysięcy dolarów, które trzymała w domu, ukryte w słoikach. "Doprowadzili ją do takiego strachu o życie, że nie była w stanie przeciwstawiać się ich woli" - napisał w akcie oskarżenia prokurator.

Latem 2019 roku 84-latka przegoniła Janinę ze swojego mieszkania i złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Podjęła też próbę odzyskania nieruchomości, które w przypływie miłości do krewnych, notarialnie im przepisała. Na początku odwołała testament, który ustanawiał jej siostrę jedyną spadkobierczynią. Później cofała darowizny w postaci nieruchomości i przyznane rodzinie pełnomocnictwa, choć odzyskanie majątku nie było łatwe. Andrzej P. miał już wtedy odgrażać się seniorom, że "ich k***a pozałatwia" albo "posadzi na wózki".

Brutalnie zamordowali starsze małżeństwo na Grochowie. Jest wyrokBrutalnie zamordowali starsze małżeństwo na Grochowie. Jest wyrok fot. policja

Gdy znaleziono zwłoki zamordowanych seniorów, podejrzenia natychmiast padły na Andrzeja P., jednak ponad rok zajęło śledczym zebranie materiału dowodowego, który pozwolił oskarżyć go o zaplanowanie zbrodni. Mężczyzna był doskonale przygotowany do obrony. Na moment zabójstwa miał solidne alibi, bo pojechał z rodziną na święta do Egiptu. Jego linia obrony zaczęła się sypać dzięki killerowi, który odmówił wykonania zlecenia, ale wszystko dokładnie zapamiętał.

To właśnie Grzegorz M. opowiedział w Mazowieckim Wydziale Zamiejscowym ds. przestępczości zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie, że Andrzej P. poprosił go w 2018 roku o pomoc przy wywozie rzeczy z zakładu kamieniarskiego w Radzyminie, należącego do Jadwigi P. Mężczyźni zaprzyjaźnili się i kilka miesięcy później P. zapytał Grzegorza M. czy ten mógłby kogoś zabić na zlecenie. Mówił, że ma klucze do mieszkania ciotki i można by ją zabić na "śpiocha" poprzez uduszenie albo dźgnięcie nożem. Zapewniał, że to łatwa i bezpieczna robota, na której można dobrze zarobić, bo ciotka jest bogata i ma w mieszkaniu pieniądze, diamenty i drogocenne obrazy.

Ostatecznie zlecenie zbrodni przyjął Krzysztof Z., z którym Andrzej P. siedział kiedyś w jednej celi. Z. zwerbował do współpracy także Mirosława G., z którym wspólnie odsiadywał karę pozbawienia wolności. Na miejsce zbrodni przyjechali specjalnie w tym celu zakupionym samochodem. Mieli też telefony kupione do tego celu i ubrania, w których mieli być nie do rozpoznania. Jednak drobiazgowa analiza monitoringu, logowań telefonu, trasy, którą przejechali i ich kryminalnej przeszłości po kilku miesiącach śledztwa pozwoliła śledczym na przedstawienie zarzutów konkretnym osobom.

Do zatrzymania podejrzanych doszło dopiero w grudniu 2020 roku. Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji, nadkom. Sylwester Marczak informował wówczas, że funkcjonariusze z wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP "rozwiązali sprawę zabójstwa" i zatrzymali osiem osób, w tym "zleceniodawcę i dwóch podejrzanych o zabójstwo". Początkowo zarzut obejmował tzw. szczególne okrucieństwo wobec ofiar, ale w poniedziałek Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wyeliminował to z opisu czynu podkreślając, że sprawcy nie pastwili się nad ofiarami.

Zatrzymanie mężczyzn podejrzanych o zabójstwo pary z GrochowaZatrzymanie mężczyzn podejrzanych o zabójstwo pary z Grochowa fot. policja

- To zabójstwo było precyzyjnie zaplanowane i przygotowane. Widać wyjątkową bezwzględność oskarżonego P. oraz upór działania - podkreślała sędzia Religa.

Andrzej P. nigdy nie przyznał się do zlecenia zabójstwa. Potwierdził jedynie zarzut, w którym przypisywano mu nielegalne posiadanie broni i amunicji. Resztę rzucanych na niego oskarżeń uznał za spisek i zemstę funkcjonariuszy policji. Jego obrona wnosiła o uniewinnienie.

Krzysztof Z. przyznał się do udziału w zabójstwie, ale umniejszał swoją winę, tłumacząc sądowi, że dokonał zbrodni "z obawy przed Andrzejem" i prosił sąd o łagodny wymiar kary. Z kolei Mirosław G. odtworzył niemal każdą minutę zdarzenia i kilkukrotnie przeprosił rodziny ofiar. Jego obrońca wnosił o wymierzenie mu 15 lat pozbawienia wolności. - Będę całe życie żył ze świadomością tego, co zrobiłem - mówił.

Więcej o: