Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji poinformował, że podczas zorganizowanego w Warszawie przez Koalicję Obywatelską marszu było spokojnie i bezpiecznie. Podinsp. Sylwester Marczak powiedział, że funkcjonariusze dobrze wywiązali się z powierzonych im zadań. - Te wydarzenia pokazały, że jesteśmy profesjonalną policją, że potrafimy zapewnić bezpieczeństwo - stwierdził.
Sylwester Marczak przekazał, że podczas Marszu Miliona Serc doszło do pojedynczych zdarzeń wymagających interwencji policji. Jak podkreślił, jedna osoba została zatrzymana w związku ze zniesławieniem funkcjonariusz, natomiast wobec czterech osób prowadzono czynności w związku z używaniem dronów w miejscu niedozwolonym.
Rzecznik KSP powiedział, że w zabezpieczenie marszu było zaangażowanych tysiące funkcjonariuszy. Dodał, że policja od kilku lat nie podaje szacunków dotyczących liczby uczestników zgromadzeń publicznych. - Naszym celem jest zabezpieczenie. Od kilku lat nie podajemy liczb. Nie widzę powodu, żebyśmy te liczby podawali oficjalnie czy nieoficjalnie - zaznaczył.
Przypomnijmy, chwilę po rozpoczęciu się marszu Polska Agencja Prasowa poinformowała, że na rondzie Dmowskiego (skąd manifestacja wystartowała) jest 60 tys. osób, a łącznie na trasie miało być do 100 tys. osób. Według PAP były to nieoficjalne szacunki policji. Te dane powielali później politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy w niedzielę zorganizowali swoją konwencję w Katowicach.
"Inne nieoficjalne dane policyjne mówią, że do południa, gdy rozpoczął się Marsz Miliona Serc, do Warszawy dotarło 448 autokarów z manifestantami. To mniej niż przy okazji marszu 4 czerwca, gdy przyjechało ich 1100" - dodała PAP.
Tymczasem według szacunków ratusza w wydarzeniu wziął udział nawet milion osób. Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa stołecznego ratusza, mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską, że "całkowicie wypełniona" ludźmi trasa osiągnęła 4,4 kilometra.
***