- Jak wyszedłem dzisiaj do was w samo południe, tam na rondzie [Dmowskiego - red.] to patrząc na was powiedziałem z lekkim drżeniem serca, tak jak obiecałem, mamy nasz Marsz Miliona Serc. A kiedy doszedłem tutaj [na rondo Radosława - red.], dostałem meldunek od miasta, ale też przecież oczy nas nie okłamują. Gdzie nie spojrzę, niekończące się rzeki ludzi. Chce wam powiedzieć, że jest nas więcej niż milion - mówił Donald Tusk pod koniec Marszu Miliona Serc.
- Uczestniczymy dzisiaj w wydarzeniu wyjątkowym. (...) Tu nie chodzi o to, że jest to największa polityczna manifestacja w historii Polski, że to na pewno największe polityczne zgromadzenie dzisiaj na świecie i nie chodzi też o to, że mamy satysfakcję. Mamy prawo do dumy i satysfakcji - mówił lider Platformy Obywatelskiej.
- Jeszcze nigdy tak się nie zmęczyłem uśmiechami - zażartował. - Wiecie, że naprawdę widziałem milion uśmiechów, nie tylko milion serduszek. Mamy tyle uzasadnionych powodów, żeby mieć dość. Wy jesteście reprezentacją znacznej większości narodu polskiego, który ma dość tych ciemnych lat. A przyszliście i się uśmiechaliście. Nigdy w życiu przez trzy godziny non stop się nie uśmiechałem - powiedział były premier. - Zacznijmy finał Marszu Miliona Serc od hymnu - powiedział lider PO, po czym tłum odśpiewał hymn państwowy.
- Dobro, prawda, uczciwość są czymś, czym człowiek chce żyć. Są tym, czym człowiek chce wychować swoją dzieci i wnuki. (...) Jest ta władza na tyle cyniczna, ma tyle pieniędzy, ma media, bezwzględność. To wszystko dawało im taką trochę przewagę. Ale pamiętamy z kart naszej historii, że kiedy Polki i Polacy chwytają się za ręce, przychodzi taka chwila (...), że nagle tysiące i miliony ludzi bez wiary w zwycięstwo, nagle zamienia się w prawdziwą wspólnotę narodową i wtedy żadna władza nie ma żadnej szansy, jeśli krzywdzi i niszczy te wspólnotę - mówił Tusk.
- Pamiętam ten moment, kiedy robotnicy w stoczni w 1980 roku, byłem tam wtedy z nimi (...), widziałem jak ci zamęczeni robotą, beznadzieją komunizmu, jak ci ludzie właśnie chwycili się za ręce. Najpierw było ich kilkuset, później kilka tysięcy. I z dnia na dzień, i z tygodnia an tydzień przystępowały do tego wielkiego strajku kolejne załogi. Kilka miesięcy później 10 milionów Polek i Polaków - mówił Donald Tusk i wspomniał o Lechu Wałęsie. Uczestnicy marszu zaczęli skandować "Lech Wałęsa!". - Należy mu się za tamto odnowienie narodu, za tę wyjątkową chwilę. Wtedy poczuliśmy się tą dumną wspólnotą. Od razu cały świat to zobaczył. Polska nie schodziła z ust. Byliśmy bohaterem tamtego czasu - dodał.
- Dzisiaj to zgromadzenie ponad miliona ludzi z całej Polski, miliona kobiet i mężczyzn, dzieci i starszych, jest trzecią falą "Solidarności". Widząc wasze łzy, wasze uśmiechy, machających do nas ludzi z okien, z balkonów, wasze "V". I wszyscy bez wyjątku, czy w rudych perukach, czy z bardzo śmiesznymi czasami plakatami, czasami mocnymi napisami, i jakieś gwiazdki też się tam znalazły. Ale trudno się dziwić ludziom - stwierdził lider PO. - Co oni mogą nam dzisiaj zrobić? Widziałem uśmiechniętych policjantów. Sami zostaliście panie Kaczyński ze swoją pogardą. Uciekliście z Warszawy - mówił były premier.
- Wszyscy zasługujecie na więcej. Polska zasługuje na więcej, najwięcej. Wiecie kiedy trudno wyzwolić tę energię, która w nas wszystkich drzemie? Kiedy karły rządzą wielkim narodem. Mówię o politycznych karłach, nie czepiam się centymetrów - powiedział. - Mamy naprawdę wspaniały naród, tylko władza jest... beznadziejna - mówił lider PO, parafrazując słowa Józefa Piłsudskiego.